| Źródło: Materiały własne, media społecznościowe FB: Schronisko Smaków Magda Gessler, zdj. własne
Niedziela bez fartucha: Schronisko Smaków
"#OTWIERAMY! Nie możemy patrzeć, jak na naszych oczach umiera wszystko, co kochamy. Kolejne obostrzenia rujnują gospodarstwa zarówno mieszkańców Podhala, jak i całej Polski. Niedługo po prostu nie będzie czego ratować! Dołączamy do Veta i jako jedna z największych restauracji na Podhalu dajemy sygnał pozostałym do zrobienia tego samego!" - poinformował lokal w swoich mediach społecznościowych.
My Schronisko Smaków odwiedziliśmy jeszcze w "dawnych dobrych czasach", kiedy jedyną przeszkodą w odwiedzaniu restauracji był brak wolnych stolików. Schronisko było na trasie naszej podróży po Podhalu. Do restauracji (ul. Tadeusza Kościuszki) trafiliśmy bez trudu. Miejsc parkingowych, jak na ilość gości, nie jest dużo, trzeba trochę pomanewrować. Budynek z zewnątrz okazały i ładny.
Uwaga, osoby, które parkują przy restauracji, a nie są jej gośćmi, mogą zapłacić 50 zł za przyjemność postoju.
Tuż po przekroczeniu progu miły kelner prowadzi nas do stolika. Na parterze Schroniska znajduje się duża sala z wyjściem na taras z okazałym widokiem na góry. W dobrą pogodę można skorzystać ze stolików na zewnątrz. Na piętrze znajduje się kolejna sala.
W karcie znajdziemy dania typowe dla kuchni podhalańskiej, czyli kwaśnicę, grillowany oscypek, ale przede wszystkim tradycyjne dania kuchni polskiej w nowoczesnym wydaniu, tj. p
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj