W ramach "Niedzieli bez Fartucha" odwiedziliśmy "Spichlerz" w urokliwej wsi Ciągowice. Co wspólnego ze spichlerzem ma zrewolucjonizowana przez Gessler pięć lat temu restauracja?
| Źródło: Materiały własne
Niedziela bez fartucha - Spichlerz
Restaurację "Spichlerz" trudno przegapić, znajduje się bowiem przy głównej trasie, kilka kilometrów od Zawiercia. Przy drodze postawiono też billboard z wizerunkiem Magdy Gessler, zachęcającą do odwiedzenia restauracji na smaczne i domowe obiady. Lokal znajduje się w pięknej, sielskiej okolicy. Za budynkiem rośnie zboże, nazwa restauracji jest więc adekwatna do otoczenia (wcześniej restauracja nosiła nazwę... "Euforia").
Miejsc parkingowych pod dostatkiem. Budynek kolorowy i zadbany, na zewnątrz pasujące do całości dekoracje. Wewnątrz kilkanaście stolików, jest też ogródek piwny przed lokalem. Wnętrze urządzone w sposób przemyślany, dekoracje spójne: ściany i obrusy zielone, słomiane elementy na lampach, "żniwna" fototapeta na ścianie, lampy na stolikach opatulone drewnem.
W środku jest jednak, mimo słonecznej pogody, trochę smutno i ciemno. Pod jedną ze ścian postawiono duży pusty stolik, być może rezerwowy - dobrze wyglądałyby w tym miejscu dodatkowe dekoracje. Ważne dla rodzin - jest kącik dla dzieci.
W środku jest jednak, mimo słonecznej pogody, trochę smutno i ciemno. Pod jedną ze ścian postawiono duży pusty stolik, być może rezerwowy - dobrze wyglądałyby w tym miejscu dodatkowe dekoracje. Ważne dla rodzin - jest kącik dla dzieci.
Bardzo ładnie przygotowana karta dań. W niektórych propozycjach przydałby się dodatkowy opis dania, np. czym jest Perła Jury, o to dopytaliśmy kelnerkę. Obsługa uprzejma i, co ważne, dobrze poinformowana o pracy kuchni. Za ladą można było też kilkakrotnie dostrzec właścicielkę.
Przyjechaliśmy z zamiarem zjedzenia niezbyt sycącego posiłku, zamówiliśmy więc zupę z zielonego groszku i pierogi ruskie z masłem, frytki (tradycyjnie dla najmłodszego uczestnika biesiady) oraz deser. W ramach przekąski otrzymaliśmy gratisowy chleb ze smalcem - bardzo dobry.
Zupa: pyszna śmietana, jabłko smaczne, lekko upieczone. Krem z zielonego groszku ma delikatny smak, dla nas trochę zbyt delikatny, więc zupę doprawiliśmy. Danie sycące i zaostrzające apetyt, jednak cena - 16 zł - zbyt wygórowana. W porównaniu z cenami innych zup w karcie widać, że nazwisko Gessler z miejsca podnosi wartość dania :)
Zupa: pyszna śmietana, jabłko smaczne, lekko upieczone. Krem z zielonego groszku ma delikatny smak, dla nas trochę zbyt delikatny, więc zupę doprawiliśmy. Danie sycące i zaostrzające apetyt, jednak cena - 16 zł - zbyt wygórowana. W porównaniu z cenami innych zup w karcie widać, że nazwisko Gessler z miejsca podnosi wartość dania :)
Pierogi - bardzo dobre, ciasto cienkie, farsz lekko kwaśny, dobrze doprawiony. Bardzo wyraźnie czuć czosnek. Cena przyzwoita - 14 zł za porcję 8 pierogów. Jedliśmy tu też jedne z lepszych frytek podczas naszych kulinarnych podróży :)
Na deser (cena 16 zł) kisiel na wiśniówce z owocami i gałką lodów - bomba! Kisiel pyszny, smak wyrazisty, lody nijakie i są słabszym ogniwem deseru. Smaki: słodki i kwaśny cudownie się łączą, co sprawia, że mamy ochotę... zamówić kolejny deser.
Pada na wspomnianą już Perłę Jury (14 zł) którą, jak się okazuje jest gałka lodów w kokosie, smażona w głębokim tłuszczu. Smakuje przepysznie, zewnątrz kokos chrupiący i ciepły, a w środku lody jak trzeba - zimne. Kusiło nas na spróbowanie jeszcze odrobiny słodyczy, ale pojemność żołądka ma swoje granice...
Pada na wspomnianą już Perłę Jury (14 zł) którą, jak się okazuje jest gałka lodów w kokosie, smażona w głębokim tłuszczu. Smakuje przepysznie, zewnątrz kokos chrupiący i ciepły, a w środku lody jak trzeba - zimne. Kusiło nas na spróbowanie jeszcze odrobiny słodyczy, ale pojemność żołądka ma swoje granice...
W czasie naszej wizyty w Spichlerzu pojawiły się "żywe dekoracje" w postaci pajączków, co, biorąc pod uwagę sąsiedztwo restauracji i nieustannie otwarte drzwi, nie dziwi i dodaje uroku temu miejscu. Wadą lokalu okazał się natomiast "zapaszek", który ze wsią niewiele miał wspólnego. Co było jego źródłem - trudno dociec, przypominał nam skisłe mleko... Mimo to, dla jedzenia warto tu wrócić, np. będąc w drodze do pięknej Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj