Drugim lokalem, który recenzujemy po "Kuchennych rewolucjach" jest katowickie bistro "Bzik". Magda Gessler przygotowała dla tego miejsca menu, w którym znalazły się śląskie akcenty. Jak smakują zaproponowane przez restauratorkę dania?
| Źródło: Materiały własne
Niedziela bez fartucha - Bistro Bzik
Na początek kilka słów o lokalizacji: "Bistro Bzik" znajduje się na Koszutce, na ulicy Chorzowskiej 7, a więc w samym centrum Katowic. Tuż obok mamy rondo gen. Jerzego Ziętka, Spodek, nieopodal galerię Silesia. Położenie "Bzika" jest więc bardzo dogodne. Z zewnątrz lokal położony w ciągu handlowym prezentuje się dość przeciętnie. Nowa nazwa (wcześniej GodFather) jest odpowiednio wyeksponowana. W sezonie letnim stoliki znajdują się także przed lokalem.
Wnętrze jest "miłe dla oka": kameralne, niewielkie pomieszczenie, dużo zielonych dekoracji, kwiatów, jasne ściany. Na nich - "zbzikowane oczy", namalowane przez właścicieli i pracowników lokalu podczas "Kuchennych rewolucji". Jest pora obiadowa, kilka stolików zajętych.
W menu każdy powinien znaleźć coś dla siebie w przystępnej cenie: 18 zł za danie dnia (np. zupa - pomidorowa z makaronem, sznycel, ziemniaki, zestaw surówek). Wcześniej lokal słynął z pizzy, którą bistro ciągle z powodzeniem wypieka. Z menu Magdy Gessler znajdziemy w karcie: zapiekankę, żurek, pieczeń po sztygarsku z ziemniakami w mundurkach i sałatą parzybrodą, pizzę śląską, zapiekankę klasyczną. Wybieramy żurek i zapiekankę z pasztetem (pizza śląska jest dostępna jedynie w rozmiarze 42 cm). Ponadto w karcie oferowane są tradycyjne dania obiadowe, m. in. schabowy, golonko, żeberka, ryby, kilka past, pierogi.
Obsługa jest uprzejma, na złożenie zamówienia i podanie strawy nie trzeba długo czekać. Zastawa ładnie podana, obrusów na stolikach brak. Żurek otrzymujemy w wazie, ziemniaki z kiełbasą w osobnym talerzu. Bo w myśl zasady "jeż, ile chcesz" (pisownia oryginalna, z karty) można sobie dolewać dowolną ilość zupy. Taka wielka dolewka pozwala najeść się do syta samą zupą, która jest pożywna i smaczna: gęsta, kwaśna, ze sporą ilością ziół.
Obsługa jest uprzejma, na złożenie zamówienia i podanie strawy nie trzeba długo czekać. Zastawa ładnie podana, obrusów na stolikach brak. Żurek otrzymujemy w wazie, ziemniaki z kiełbasą w osobnym talerzu. Bo w myśl zasady "jeż, ile chcesz" (pisownia oryginalna, z karty) można sobie dolewać dowolną ilość zupy. Taka wielka dolewka pozwala najeść się do syta samą zupą, która jest pożywna i smaczna: gęsta, kwaśna, ze sporą ilością ziół.
Zapiekanka także solidnej wielkości, podawana na drewnianej desce. Menu zapowiada, że jest sprzedawana na metry, "startujemy od 20cm, za każde 10cm". Jej smak nietypowy: pasztet wędzony, cebula, pieczarki, ser, przyprawy, na wierzchu aromatyczna zielona cebulka. To potrawa w sam raz na szybki lunch.
Miejsce jest gwarne, można dosłownie podejrzeć i usłyszeć Bistro "od kuchni", gdyż bufet jest bezpośrednio z nią połączony. To akurat niekoniecznie jest zaletą lokalu. "Bistro Bzik" polecamy na spotkanie ze znajomymi lub przekąskę na mieście.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj