Odwiedziliśmy "zrewolucjonizowaną" przez Magdę Gessler w 2015 roku restaurację "Owce i Róża" w Brennej przy ul. Góreckiej 5. Wcześniej nosiła ona nazwę "Karczma Górecka". Restaurację, która znajduje się przy głównej trasie, nieopodal "Chlebowej Chaty" w Górkach Małych, prowadzi dwójka przyjaciół – Łukasz i Filip, zaś sama "kreatorka smaku" podkreśla, że to jeden z jej ulubionych lokali w tej części Polski. Czy zasłużenie?
| Źródło: Materiały własne
Niedziela bez fartucha - Owce i Róża w Brennej
Świetna lokalizacja i górskie położenie to z pewnością atuty tego miejsca, które rekompensują nieco problemy z parkowaniem. Przy lokalu znajduje się ogród, na zewnątrz jest sporo stolików, piaskownica dla pociech, a także mały zwierzyniec. Trochę odstręcza toaleta. Samo wnętrze jest natomiast urokliwe, przytulne (jest kominek) i urządzone w "beskidzkim klimacie". W porze obiadowej, niezależnie od dnia tygodnia, restauracja jest oblegana. Nam udało się jednak dostać stolik "od ręki" i na zamówienie nie przyszło nam czekać zbyt długo. Obsługa była "niezauważalna", w dobrym tego słowa znaczeniu. Czuliśmy się obsłużeni, ale nie w sposób natrętny.
Dobrym pomysłem jest tzw. "bufet pod klienta", czyli suto zastawiony stół z zakąskami. Zestaw kosztuje 12 zł i za tę kwotę można wybierać spośród takich rarytasów jak: kiszeniaki na czosnku, smalec na boczku, smalec z dzika, Bryndza Janosikowa, twarożek z rzodkiewką i cebulką, domowej roboty masło, regionalne sery (kozie, owcze i krowie), wędliny "na dziko" (kiełbasa i kabanosy z jelenia, sarny i dzika, szynka z dzika, schab), karminadle z cząbrem i papryką na zimno i chrzan.
W menu restauracji znajdziemy m.in. dania z drobiu i wieprzowiny, np. roladkę drobiową ze szpinakiem i bryndzą, kassler czy gulasz z karkówki. Gastronomiczną ciekawostką jest z kolei serwowany tutaj gościom sok z kiszonej kapusty z Charsznicy. Dania "po rewolucji" to zaś tradycyjny poleśnik, czyli rodzaj zapiekanki ziemniaczanej na liściach kapusty zapieczonej ze śmietaną 30% z dodatkiem bryndzy, kwaśnej śmietany i świeżo zmielonego pieprzu, wyborna kwaśnica na baraninie, kassler w sosie węgierskim z plackiem ziemniaczanym (z opinii gości wynika, że najlepszym w regionie), karminadle z purée koperkowym i puszystym twarożkiem w towarzystwie mizerii oraz naleśnik z konfiturą wiśniową zapiekany pod koglem moglem, podawany z bitą śmietaną i lodami.
My zamówiliśmy karminadle, zupę krem z kukurydzy i na deser naleśnik.
Zupa okazała się aksamitna i niezwykle sycąca, zdecydowanie pobudzała apetyt, ale nie była zbyt pikantna, gdyż ostrość przypraw łagodził kleks bitej śmietany. Doskonałym dodatkiem do zupy był chips ziemniaczany.
Zupa była zaskakująco smaczna, jednak to smak karminadli z koperkowym purée i mizerią pozostanie nam w pamięci na długo. Mizeria troszeczkę inna od tej znanej nam z domu, bardziej słodka. Karminadle z kolei lekkie i puszyste, ale jednocześnie wyraziste w smaku i treściwe, o charakterystycznym "ziołowym" posmaku, innym niż ten, do którego przywykliśmy. Purée kremowe i delikatne z koperkową nutą.
Naleśniki na deser stanowiły doskonałe zwieńczenie całego posiłku. Ich smak był zdecydowany, ale bardziej wytrawny niż słodki. Lekko kwaskowe wiśnie genialnie współgrały ze słodyczą kogla mogla. Lody smakowały "swojsko", ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy były domowe, czy może jednak "z masowej produkcji".
Ceny nie są zbyt wygórowane. Jest to lokal na rodzinny, niedzielny obiad "na każdą kieszeń". W restauracji można spokojnie płacić kartą.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj