O zakładaniu działalności gospodarczej i przyszłości mikroprzedsiębiorstw w Polsce mówi Łukasz Bielecki, doktor nauk społecznych (dyscyplina: ekonomia i finanse), wykładowca UE w Katowicach.
| Źródło: Materiały własne, fot. Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach
O działalności gospodarczej, jej plusach i minusach rozmawiamy z doktorem Łukaszem Bieleckim
Tomasz Czarnecki: Czy warto jest założyć działalność gospodarczą, kto może to zrobić i jakie są plusy i minusy w jej zakładaniu?
Dr Łukasz Bielecki: - Na to składa się kilka czynników. Mój podział jest prosty: chcesz zostać specjalistą czy przedsiębiorcą. Albo inaczej: jesteś normalny czy lubisz sporty ekstremalne (przedsiębiorca w Polsce). Żart, ale w każdym żarcie jest ziarnko prawdy. Zrobić może prawie każdy, dla przykładu po deregulacji zawodu księgowej Pan redaktor również może dzisiaj otworzyć biuro rachunkowe. To natomiast, że każdy może, nie oznacza, że każdy powinien. Refleksja ma jednak to do siebie, że przychodzi z czasem, gdy pierwsze kontrole wykażą zaniedbanie obowiązków. Stąd fide sed cui vide (ufaj, ale patrz komu), bo za rachunkowość w firmie odpowiada… kierownik jednostki.
Czy łatwiej jest założyć i prowadzić mikroprzedsiębiorstwo niż większe przedsiębiorstwa, czy niekoniecznie?
– Zakłada się zazwyczaj mikroprzedsiębiorstwo, dopiero realizowane operacje gospodarcze prowadzą do prowadzenia w większym wymiarze. Teraz zdefiniujmy, co dla kogo oznacza większe przedsiębiorstwo. Jeśli ktoś ma duży kapitał nie oznacza, że będzie realizował znaczącą sprzedaż, a jeśli zrealizuje sprzedaż nie znaczy, że będzie ona zyskowna. A nawet jeśli będzie zyskowna, to może zbankrutować, gdy nie otrzyma płatności. Dlatego dla dalszej odpowiedzi uznam, że chodzi o obroty. W tym wypadku otwierając firmę nikt nie ma żadnych obrotów – dopiero musi zrealizować sprzedaż, udokumentować przynajmniej fakturą i mówimy o pierwszej sprzedaży.
Różne są strategie postępowania:
— firmy skoncentrowane na maksymalizacji zysku,
— firmy rozwojowe nastawione na wzrosty,
— wzrost może być zrównoważony i skokowy,
— firmy pragnące dotrzeć do pewnej wielkości i niechcące przekraczać pewnych progów.
Odpowiadając na pytanie:
— przypadku mikroprzedsiębiorstw występuje mniejsze ryzyko, ale równocześnie mamy mniejsze możliwości,
— przypadku makroprzedsiębiorstw ryzyko jest większe, ale rosną również możliwości.
Jakie branże jest najłatwiej prowadzić, a wcześniej otwierać? Jak w zestawieniu wypada branża gastronomiczna, w tym piekarniczo-cukiernicza?
– Inwestorzy szukają branży zyskownych, zalecane jest poszukiwanie nowych technologii, nowych rozwiązań. Stąd powstają start-upy – jeden daje kasę, drugi daje pomysł. Moje zdanie, z obserwacji i praktyki wykonywania zawodu doradcy – sposób prowadzenia firmy musi być zgodny z osobą kierującą swoją firmą. Są osoby, które ze wszech miar cenią spokój i bezpieczeństwo, a są takie, które od początku szukają maksymalizacji zysku. Odmiennie, im większe regulacje i doprecyzowanie kodeksu pracy, większe usztywnienie w zakresie swobodnego kształtowania płacy i warunków pracy, obowiązek wypłacania minimalnych, sztucznie wykreowanych wzrostów płac dla osób, które już na wstępie czasem dostają wynagrodzenie, które doświadczeni pracownicy osiągali latami - tym częściej będziemy mówić o samozatrudnieniu i redukowaniu klasycznego stosunku pracy. O tym się nie mówi i nie pisze, a jest to przecież takie proste.
Przechodząc dalej – przedsiębiorcy, którzy nie zatrudniają osób, bądź firmy, które mają bardziej elastyczne formy współpracy miały większe możliwości, jeżeli chodzi o zagregowanie na występujące wydarzenia. Jeżeli chodzi o branżę cukierniczo-piekarniczą to nadal ma ona swoich klientów, ponieważ oni nie zrezygnują z dnia na dzień spożywać ich produktów. Z drugiej strony na funkcjonowanie tego typu przedsiębiorstwa wpływają także przedstawione wcześniejsze czynniki.
Czy branża gastronomiczna/usługowa nastawiona na sprzedaż jest trudna do prowadzenia, jakie są jej plusy i minusy?
– Według mnie nie ma branży idealnej. Ważne, żeby robić to, co się umie i robić to dobrze, inne drogi, to są drogi na skrótynie mówię, że nie zadziałają, ale na pewno nie długoterminowo. Branża usługowa – sam w niej pracuję – ma swoją charakterystykę, praca z klientem powoduje, że z jednej strony nie wolno zaniedbać miękkich umiejętności (sam mam z tym duży problem). Z drugiej strony, istnieje duża rzesza ludzi żerujących na niewiedzy innych, wielu księgowych nie znających księgowości, wielu pośredników finansowych, którzy po rozmowie i analizie zawsze sprzedają jeden fundusz. W przypadku gastronomii znowu zależy od szczegółów opisanych w poprzednim pytaniu.
Jakie są największe różnice w prowadzeniu mikroprzedsiębiorstwa do pozostałych? Jaki minimalny i maksymalny kapitał zakładowy mają mikroprzedsiębiorstwa, jakie są widełki oraz najważniejsze wytyczne, które trzeba spełnić, żeby takie przedsiębiorstwo móc prowadzić?
W przypadku otwierania działalności gospodarczej teoretycznie nie ma potrzeby wnoszenia żadnego kapitału. W przypadku spółek kapitałowych są minimalne progi np. Sp. z o.o. – 5 000 zł.
Jak najlepiej wznieść kapitał oraz w jakiej formie powinien być wprowadzony? Według wcześniejszego szczegółowego biznes planu przedsiębiorstwa – quod capita tot sententiae – ile głów, tyle myśli. Na pewno w każdej knajpie przy barze znajdziemy niedoszłego milionera ze wspaniałym pomysłem. Stąd uważam, że najlepsze pomysły to te, które zostały zrealizowane. Na sukces przedsiębiorcy składa się cała paleta czynności zdolności, nikt nie ma wszystkich i pytanie, jak sobie radzi ze słabościami. Idealny przedsiębiorca, który równocześnie nie istnieje jest: mikroekonomistą, makroekonomistą, prawnikiem, księgowym, doradcą podatkowym, filozofem, psychologiem, sprzedażowcem. Są obszary, które można powierzyć zaufanym ludziom i tu znowu kwestia doboru współpracowników i ludzi, którymi się otacza, staje się kluczowa. Ze swojej strony dążę do oferowania usługi kompleksowej w zakresie administracji, księgowości, podatków i prawa. Tak, żeby wziąć odpowiedzialność za procesy. Obecnie przedsiębiorcy często dostają sprzeczne porady i informacje, inne spojrzenie od strony księgowej, podatkowej czy prawnej na pewne zagadnienia.
Czy w naszym regionie mikroprzedsiębiorstwa są głównymi punktami, które napędzają gospodarkę? Jak wypada Śląsk/ metropolia Śląsko-Dąbrowska w porównaniu z resztą regionów w Polsce pod tym względem?
– Zacznijmy od jednego prostego faktu. Jeżdżąc po Śląsku nie widzimy granic jednego i drugiego miasta, można jechać przez Katowice, Chorzów, Bytom, Rudę Śląską jednym ciągiem nie widząc, gdzie kończy jedno, a zaczyna drugie miasto. Wielkościowo każde z tych miast stanowi drugą, trzecią dziesiątkę. W Polsce natomiast gdy spojrzymy Śląsk jako na jedno, wyjdziemy ze schematu, że każda moim zdaniem dzielnica stanowi odrębne miasto ze swoją administracją – to stanowimy bardzo perspektywiczny rynek w Polsce.
Jak klaruje się przyszłość mikroprzedsiębiorstw w Polsce, w tym branży gastronomicznej?
– Wszystko obecnie zależy od rządzących. Za każdym razem centralne sterowanie niszczy zdolności przedsiębiorcy. Na co dzień przedsiębiorca działa na niepewności – prowadzenie ludzi, posiadanie dostawców odbiorców, którzy się zmieniają, powoduje, że musi albo gasić pożary albo przygotowywać alternatywne rozwiązania. Ale jest na podstawie doświadczenia przewidywać i się zabezpieczać. W przypadku wprowadzenia lockdownu przedsiębiorcy byli bezbronni. Kwestia rozmów o wariancie Delta, o przewidywanych scenariuszach i konieczności kolejnego lockdownu powoduje, że przedsiębiorcy nie są w stanie się przygotować. Nie wiem, czy istnieje świadomość osób decyzyjnych, że np. prognoza „od września mamy wzrost i zamykamy restauracje”, następnego dnia „wcale nie zamykamy”, powoduje niszczenie biznesu. Wprowadzić rozporządzenie i zamknąć obligatoryjnie restauracje – proste. Przygotować się do alternatywnego rozwiązania – trudne. A tylko takie rozwiązanie spowodowałby pewną stabilizację, możliwość prognozowania i przygotowania na różne warianty.
Czy Uniwersytet Ekonomiczny kształci stricte w kierunku przyszłościowego prowadzenia firm, w tym także mikroprzedsiębiorstw przez studentów czy absolwentów? Czy można powiedzieć również tutaj o filii w Rybniku, czy takie kierunki ma też w swojej ofercie?
– Z jednej strony tak, daje możliwości korzystania z kierunków, które pomagają w prowadzenia firm. Z drugiej strony powszechny pęd kształcenia powoduje, że nieraz po pięciu latach student wychodzi na rynek zielony jak trawa na wiosnę, niezależnie od kierunku, bo sam nie wie, po co studiował. Wobec powyższego – bardzo mocno zalecam praktykę i równoczesne studiowanie. Zadawanie prowadzącym pytań podczas zajęć, korzystanie z prowadzonych przedmiotów i specjalistów zgromadzonych na uczelni pod kątem już odbywanych praktyk/stażów/ pracy. Student bez celu w swoim życiu jest jak okręt na morzu bez azymutu. Jak wiatr nie zawieje, to jest źle.
Rozmawiał Tomasz Czarnecki.
Łukasz Bielecki - doktor nauk społecznych (dyscyplina: ekonomia i finanse), wykładowca UE w Katowicach, dyplomowany księgowy oraz biegły sądowy z zakresu finansów i rachunkowości. Zarządza działem audytu i innych usług doradczych w Kancelaria Biegłych Rewidentów KLB Sp z o.o.
Czy łatwiej jest założyć i prowadzić mikroprzedsiębiorstwo niż większe przedsiębiorstwa, czy niekoniecznie?
– Zakłada się zazwyczaj mikroprzedsiębiorstwo, dopiero realizowane operacje gospodarcze prowadzą do prowadzenia w większym wymiarze. Teraz zdefiniujmy, co dla kogo oznacza większe przedsiębiorstwo. Jeśli ktoś ma duży kapitał nie oznacza, że będzie realizował znaczącą sprzedaż, a jeśli zrealizuje sprzedaż nie znaczy, że będzie ona zyskowna. A nawet jeśli będzie zyskowna, to może zbankrutować, gdy nie otrzyma płatności. Dlatego dla dalszej odpowiedzi uznam, że chodzi o obroty. W tym wypadku otwierając firmę nikt nie ma żadnych obrotów – dopiero musi zrealizować sprzedaż, udokumentować przynajmniej fakturą i mówimy o pierwszej sprzedaży.
Różne są strategie postępowania:
— firmy skoncentrowane na maksymalizacji zysku,
— firmy rozwojowe nastawione na wzrosty,
— wzrost może być zrównoważony i skokowy,
— firmy pragnące dotrzeć do pewnej wielkości i niechcące przekraczać pewnych progów.
Odpowiadając na pytanie:
— przypadku mikroprzedsiębiorstw występuje mniejsze ryzyko, ale równocześnie mamy mniejsze możliwości,
— przypadku makroprzedsiębiorstw ryzyko jest większe, ale rosną również możliwości.
Jakie branże jest najłatwiej prowadzić, a wcześniej otwierać? Jak w zestawieniu wypada branża gastronomiczna, w tym piekarniczo-cukiernicza?
– Inwestorzy szukają branży zyskownych, zalecane jest poszukiwanie nowych technologii, nowych rozwiązań. Stąd powstają start-upy – jeden daje kasę, drugi daje pomysł. Moje zdanie, z obserwacji i praktyki wykonywania zawodu doradcy – sposób prowadzenia firmy musi być zgodny z osobą kierującą swoją firmą. Są osoby, które ze wszech miar cenią spokój i bezpieczeństwo, a są takie, które od początku szukają maksymalizacji zysku. Odmiennie, im większe regulacje i doprecyzowanie kodeksu pracy, większe usztywnienie w zakresie swobodnego kształtowania płacy i warunków pracy, obowiązek wypłacania minimalnych, sztucznie wykreowanych wzrostów płac dla osób, które już na wstępie czasem dostają wynagrodzenie, które doświadczeni pracownicy osiągali latami - tym częściej będziemy mówić o samozatrudnieniu i redukowaniu klasycznego stosunku pracy. O tym się nie mówi i nie pisze, a jest to przecież takie proste.
Przechodząc dalej – przedsiębiorcy, którzy nie zatrudniają osób, bądź firmy, które mają bardziej elastyczne formy współpracy miały większe możliwości, jeżeli chodzi o zagregowanie na występujące wydarzenia. Jeżeli chodzi o branżę cukierniczo-piekarniczą to nadal ma ona swoich klientów, ponieważ oni nie zrezygnują z dnia na dzień spożywać ich produktów. Z drugiej strony na funkcjonowanie tego typu przedsiębiorstwa wpływają także przedstawione wcześniejsze czynniki.
Czy branża gastronomiczna/usługowa nastawiona na sprzedaż jest trudna do prowadzenia, jakie są jej plusy i minusy?
– Według mnie nie ma branży idealnej. Ważne, żeby robić to, co się umie i robić to dobrze, inne drogi, to są drogi na skrótynie mówię, że nie zadziałają, ale na pewno nie długoterminowo. Branża usługowa – sam w niej pracuję – ma swoją charakterystykę, praca z klientem powoduje, że z jednej strony nie wolno zaniedbać miękkich umiejętności (sam mam z tym duży problem). Z drugiej strony, istnieje duża rzesza ludzi żerujących na niewiedzy innych, wielu księgowych nie znających księgowości, wielu pośredników finansowych, którzy po rozmowie i analizie zawsze sprzedają jeden fundusz. W przypadku gastronomii znowu zależy od szczegółów opisanych w poprzednim pytaniu.
Jakie są największe różnice w prowadzeniu mikroprzedsiębiorstwa do pozostałych? Jaki minimalny i maksymalny kapitał zakładowy mają mikroprzedsiębiorstwa, jakie są widełki oraz najważniejsze wytyczne, które trzeba spełnić, żeby takie przedsiębiorstwo móc prowadzić?
W przypadku otwierania działalności gospodarczej teoretycznie nie ma potrzeby wnoszenia żadnego kapitału. W przypadku spółek kapitałowych są minimalne progi np. Sp. z o.o. – 5 000 zł.
Jak najlepiej wznieść kapitał oraz w jakiej formie powinien być wprowadzony? Według wcześniejszego szczegółowego biznes planu przedsiębiorstwa – quod capita tot sententiae – ile głów, tyle myśli. Na pewno w każdej knajpie przy barze znajdziemy niedoszłego milionera ze wspaniałym pomysłem. Stąd uważam, że najlepsze pomysły to te, które zostały zrealizowane. Na sukces przedsiębiorcy składa się cała paleta czynności zdolności, nikt nie ma wszystkich i pytanie, jak sobie radzi ze słabościami. Idealny przedsiębiorca, który równocześnie nie istnieje jest: mikroekonomistą, makroekonomistą, prawnikiem, księgowym, doradcą podatkowym, filozofem, psychologiem, sprzedażowcem. Są obszary, które można powierzyć zaufanym ludziom i tu znowu kwestia doboru współpracowników i ludzi, którymi się otacza, staje się kluczowa. Ze swojej strony dążę do oferowania usługi kompleksowej w zakresie administracji, księgowości, podatków i prawa. Tak, żeby wziąć odpowiedzialność za procesy. Obecnie przedsiębiorcy często dostają sprzeczne porady i informacje, inne spojrzenie od strony księgowej, podatkowej czy prawnej na pewne zagadnienia.
Czy w naszym regionie mikroprzedsiębiorstwa są głównymi punktami, które napędzają gospodarkę? Jak wypada Śląsk/ metropolia Śląsko-Dąbrowska w porównaniu z resztą regionów w Polsce pod tym względem?
– Zacznijmy od jednego prostego faktu. Jeżdżąc po Śląsku nie widzimy granic jednego i drugiego miasta, można jechać przez Katowice, Chorzów, Bytom, Rudę Śląską jednym ciągiem nie widząc, gdzie kończy jedno, a zaczyna drugie miasto. Wielkościowo każde z tych miast stanowi drugą, trzecią dziesiątkę. W Polsce natomiast gdy spojrzymy Śląsk jako na jedno, wyjdziemy ze schematu, że każda moim zdaniem dzielnica stanowi odrębne miasto ze swoją administracją – to stanowimy bardzo perspektywiczny rynek w Polsce.
Jak klaruje się przyszłość mikroprzedsiębiorstw w Polsce, w tym branży gastronomicznej?
– Wszystko obecnie zależy od rządzących. Za każdym razem centralne sterowanie niszczy zdolności przedsiębiorcy. Na co dzień przedsiębiorca działa na niepewności – prowadzenie ludzi, posiadanie dostawców odbiorców, którzy się zmieniają, powoduje, że musi albo gasić pożary albo przygotowywać alternatywne rozwiązania. Ale jest na podstawie doświadczenia przewidywać i się zabezpieczać. W przypadku wprowadzenia lockdownu przedsiębiorcy byli bezbronni. Kwestia rozmów o wariancie Delta, o przewidywanych scenariuszach i konieczności kolejnego lockdownu powoduje, że przedsiębiorcy nie są w stanie się przygotować. Nie wiem, czy istnieje świadomość osób decyzyjnych, że np. prognoza „od września mamy wzrost i zamykamy restauracje”, następnego dnia „wcale nie zamykamy”, powoduje niszczenie biznesu. Wprowadzić rozporządzenie i zamknąć obligatoryjnie restauracje – proste. Przygotować się do alternatywnego rozwiązania – trudne. A tylko takie rozwiązanie spowodowałby pewną stabilizację, możliwość prognozowania i przygotowania na różne warianty.
Czy Uniwersytet Ekonomiczny kształci stricte w kierunku przyszłościowego prowadzenia firm, w tym także mikroprzedsiębiorstw przez studentów czy absolwentów? Czy można powiedzieć również tutaj o filii w Rybniku, czy takie kierunki ma też w swojej ofercie?
– Z jednej strony tak, daje możliwości korzystania z kierunków, które pomagają w prowadzenia firm. Z drugiej strony powszechny pęd kształcenia powoduje, że nieraz po pięciu latach student wychodzi na rynek zielony jak trawa na wiosnę, niezależnie od kierunku, bo sam nie wie, po co studiował. Wobec powyższego – bardzo mocno zalecam praktykę i równoczesne studiowanie. Zadawanie prowadzącym pytań podczas zajęć, korzystanie z prowadzonych przedmiotów i specjalistów zgromadzonych na uczelni pod kątem już odbywanych praktyk/stażów/ pracy. Student bez celu w swoim życiu jest jak okręt na morzu bez azymutu. Jak wiatr nie zawieje, to jest źle.
Rozmawiał Tomasz Czarnecki.
Łukasz Bielecki - doktor nauk społecznych (dyscyplina: ekonomia i finanse), wykładowca UE w Katowicach, dyplomowany księgowy oraz biegły sądowy z zakresu finansów i rachunkowości. Zarządza działem audytu i innych usług doradczych w Kancelaria Biegłych Rewidentów KLB Sp z o.o.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj