| Źródło: Materiały nadesłane, SPZOZ Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku, zdj. własne
WAŻNE: Pacjenci zostali bez pomocy. Szpital psychiatryczny wstrzymał przyjęcia
Napisała do nas czytelniczka, która spotkała się z odmową przyjęcia bliskiej osoby do szpitala psychiatrycznego:
"Czy moglibyście nagłośnić sytuację, jaka się dzieje w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku?" - pisze mieszkanka, która próbowała dostać się na konsultacje z bliską, chorą psychicznie osobą. Pacjentka znajdowała się w ciężkim stanie, ale nikt nie chciał jej zbadać. Najpierw odkładano słuchawkę domofonu, nie chciano zawołać lekarza, a gdy już lekarz pojawił się przy telefonie, po wypowiedzeniu jednego zdania odłożył słuchawkę - relacjonuje czytelniczka. Przed izbą przyjęć spędziła kilka godzin. Dodaje, że mimo błagań o konsultacje lekarz odmówił sprawdzenia stanu pacjentki, a także wystawienia skierowania do innego szpitala, tłumacząc, że nie weźmie odpowiedzialności, gdyby coś się kobiecie stało. "Ani nie dał skierowania, ani odmowy, ani żadnego innego pisma. Nawet się nie pokazał, nawet nie wyszedł do drzwi, żeby choćby zobaczyć stan mamy przez szybę". Mieszkanka wezwała nawet policję, przyjechał patrol, ale nic nie wskórał.
"Na drzwiach była informacja że izba przyjęć nieczynna z powodu covid, ale wyżej pisało że konsultacje ograniczone. Doktor nie chciał nawet napisać odmowy przyjęcia, ani skierowania na inny szpital, co oczekiwał od nas szpital w Toszku, przy rozmowie telefonicznej. Na domofonie Pani powiedziała, że mamy sobie jechać do Toszka" - opisuje sytuację czytelniczka dodając, że do szpitala w Toszku już od 2 tygodni odsyłani są pacjenci z Rybnika. Tamtejsza lecznica, mimo przypadku koronawirusa na kilku oddziałałch, przyjmuje jednak pacjentów. "Czy lekarze są bezkarni? A gdzie się podziała empatia? Co z przysięgą, którą składali? Teraz liczy się tylko wirus a gdzie podziały się inne choroby, czyżby ludzie przestali chorować. Zero opieki i diagnostyki. Wszystko trzeba prywatnie załatwiać, to po co płacimy składki zdrowotne?" - pyta mieszkanka.
Pacjentka była już w rybnickim szpitalu kilkakrotnie, jest tam jej kartoteka. Ostatecznie kobietę przyjęto w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Toszku. "Nie zasłużyłyśmy na takie traktowanie. Ani żaden z chorych pacjentów" - mówi czytelniczka. "Byłam bezsilna" - wyznaje - "Chciałabym tę sprawę nagłośnić, nie mam sił i czasu, żeby to głosić do prokuratury, bo wiem że to by się ciagnęło lata, a ja zwykły pionek, nic bym nie wskórała, a oni mają swoich prawników".
Co na to szpital w Rybniku?
- Mamy ognisko COVIDU-19 i żeby minimalizować zagrożenie musieliśmy całkowicie wyłączyć przyjęcia dopóki tego nie opanujemy, są obecnie przeprowadzane testy personelu, pacjentów i czekamy na wyniki. Wśród pacjentów obecnie mamy 25 bądź 26. Oni są umieszczeni na jednym oddziale, a jeżeli będą dalsze przypadki czego wykluczyć nie można, Ci pacjenci będą do tego oddziału kierowani, natomiast mamy z dodatnimi wynikami 10 pielęgniarek, 2 lekarzy i jedną salową oraz psychologa - mówi nam Jan Ciechorski, rzecznik SPZOZ Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku. - W związku z tym mamy też braki kadrowe, co też powoduje konieczność ograniczenia działalności, jeżeli osoby też będą miały objawy COVID-19 to będziemy odsyłać do innych specjalistycznych placówek, bo nie jesteśmy w stanie leczyć tutaj, na pełnoobjawowy COVID-19, ponieważ nie mamy aparatury oraz specjalistów w postaci anastezjologów. Na dzisiaj są wstrzymane przyjęcia poza przyjęciami na oddziały na postawie postanowień sądowych - dodaje rzecznik.
Do tematu będziemy wracać.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj