W hołdzie ofiarom katastrofy smoleńskiej miały zawyć syreny alarmowe w całym kraju. Część prezydentów miast jest temu przeciwna - tłumaczą, że alarm może być źle odebrany przez ukraińskich uchodźców, którym skojarzy się on z alarmem bombowym. "Niech te syreny przypomną nam o tym wszystkim, że to nie jest normalny czas, czas pokoju i bezpieczeństwa. Bo ten normalny czas został zburzony przez zbirów i bandytów z Kremla" - skomentował premier Mateusz Morawiecki. Z kolei wiceszef MSZ Marcin Przydacz uważa, że sprzeciw samorządów wobec włączenia alarmu to próba politycznego wykorzystania tej sprawy. "Cynicznie próbuje się zaprząc do tego biednych Ukraińców, którzy uciekli z wojny".