23 lutego Prezydent Piotr Kuczera opublikował w mediach społecznościowych post, w którym stwierdził, że Miasto Rybnik otrzyma 1 376 701 zł mniej tzw. subwencji oświatowej, czyli "pieniędzy, które rząd daje samorządom na prowadzenie oświaty". "Ministerstwo Finansów przedstawiło nam zupełnie inne prognozy do budżetu na ten rok. Teraz brakującą kwotę dopłaci miasto. W tym roku do oświaty dopłacimy 65 000 000 zł" - żali się Prezydent i jednocześnie dodaje: "Trudno cieszyć się z rządowego programu na inwestycje lokalne, czy z wyliczeń wpływów z podatków, skoro w tej samej chwili z innych obszarów tracimy pieniądze. Te braki się nie bilansują". Rybnicki magistrat wylicza z kolei, co Miasto mogłoby sfinansować w oświacie z kasy, którą musi dołożyć do subwencji. Rzecznik Ministerstwa Edukacji i Nauki - Anna Ostrowska - jednak dementuje: "Różnica pomiędzy kwotą subwencji wstępnej a ostatecznej na rok 2021 nie oznacza obniżenia wysokości środków finansowych dla miasta Rybnik. Kwota subwencji wstępnej to swego rodzaju szacunek, oparty częściowo na danych z poprzedniego roku szkolnego, który ma ułatwić jednostce samorządu terytorialnego planowanie budżetu". Dlaczego tak się stało, że w budżecie na rybnicką oświatę "zgubiło się" po drodze ponad milion złotych? Kto jest temu winien?