Jutro kolejna sesja Rady Miasta. Tymczasem przypominamy , że poprzednio 26 stycznia miejscy rajcy - głosami 12 radnych "prezydenckiej" koalicji KO-WdR - odrzucili projekt pierwszej w historii Rybnika obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej. Tym samym ponad pół tysiąca podpisów mieszkańców wyrzucono do kosza... Po raz kolejny koalicyjni radni udowodnili, że głos samych rybniczan nie ma dla nich żadnej wartości, ponieważ sami wiedzą lepiej. Co ciekawe koalicyjni radni za podobne praktyki nie szczędzą krytyki rządzącym. Hipokryzja? Na szczęście wybory tuż, tuż...
| Źródło: Materiały własne, zdj. - transmisja obrad Rady Miasta Rybnika
Koalicja Anty-Obywatelska. Ponad pół tysiąca (podpisów) mieszkańców wyrzucone do kosza
Projekt uchwały odnośnie nowego statutu dzielnicy Golejów w ramach pierwszej inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców w naszym mieście przedstawił radnym przewodniczący komitetu - Arkadiusz Trzebuniak, który jest jednocześnie szefem zarządu dzielnicy Golejów. Podjęcie się tego trudu wynikało z niezadowolenia mieszkańców, ale i samych rad dzielnic, z przyjętych w czerwcu ubiegłego roku nowych statutów dzielnic. Dodajmy - przyjętych wbrew opinii niemal całego środowiska lokalnych liderów społecznych związanych z rybnickimi "małymi Ojczyznami".
Przewodniczący Komitetu zaprezentował radnym uzasadnienie projektu uchwały i odczytał przekorne oświadczenie, które zostało odebrane przez część radnych, w tym Przewodniczącego Rady Miasta Wojciecha Kiljańczyka, który próbował przerwać wypowiedź Panu Trzebuniakowi - jako krytyka Prezydenta Piotra Kuczery. Tymczasem okazało się, że Pan Trzebuniak zacytował zwyczajnie samego Prezydenta Kuczerę, który przed 8 laty w ten sam sposób mówił o swoim poprzedniku - śp. Adamie Fudalim. Pan Trzebuniak wskazał, że wciąż jeseśmy w tym samym miejscu w kwestii wzmocnienia pozycji rad dzielnic w strukturze rybnickiego samorządu, skoro słowa krytyki skierowane przez Prezydenta Kuczerę do śp. Adama Fudalego zarówno Prezydent, jak i radni koalicji odbierają "personalnie".
Po prezentacji uzsadanienia nastąpiła seria pytań od radnych do przewodniczącego Komitetu Inicjatywy Uchwałodawczej "Forum Rad Dzielnic". Szczególnie "aktywny" w dyskusji okazał się radny niezależny - Arkadiusz Szweda - który stwierdził, że projekt uchwały jest zasadniczo nie do przyjęcia ze względu na 12-stronnicową negatywną opinię miejskiego radcy prawnego.
Pan Trzebuciak wyjaśnił, że projekt uchwały był wcześniej, na etapie jego opracowania, konsultowany z prawnikami rekomendowanymi w ramach akcji "Masz Głos!" (Fundacji Bateorego) przez Stowarzyszenie Bona Fides z Katowic. Ponadto, Pan Trzebuniak wskazał w jakich miastach funkcjonują zanegowane przez miejskiego radcę prawnego rozwiązania, które znalazły się w projekcie uchwały. Dodał, że jako mieszkańcowi Rybnika, który składa projekt inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców, jest mu zwyczajnie przykro, że zespół miejskich prawników - opłacanych przecież m.in. z jego podatków - został użyty przeciwko propozycjom składanym przez samych mieszkańców, że tak naprawdę inicjatorzy uchwały oczekiwaliby w takiej sytuacji wsparcia, a nie 12 stron krytyki. Dodał, że to tylko opinia prawna, a dalsze losy uchwały, jeżeli radni by ją przyjęli, zależą od wojewody śląskiego. Nadmienił też, że wcześniejsza uchwała dotycząca statutów dzielnic, która została przyjęta przez radnych, również zawierała błędy - na co zwracali uwagę także członkowie rad dzielnic, jednak to nie przeszkodziło wówczas w jej pozytywnym zaopiniowaniu.
Radny Szweda perorował, że on poparłby taką uchwałę, gdyby dotyczyła większej liczby dzielnic, a nie tylko Golejowa, że nie może być tak, że jedna dzielnica ma inny statut. Pan Trzebuniak wyjaśnił, że może tak być, co wprost przewiduje ustawa o samorządzie gminnym. Nawet jednostki pomocnicze w obrębie jednego miasta mogą być skoro różne. Pan Trzebuniak argumentował też, że skoro dla radnego nie liczy się głos mieszkańców jednej dzielnicy to on może równie dobrze zignorować głos Pana radnego, który jest tylko jeden i nie reprezentuje większej grupy miejskich rajców. Dodał, że ten tok myślenia prezentuje "praw dżungli - prawo silniejszego" - co jest mu obce.
W dyskusji głos zabrał również radny Mariusz Węglorz, który z kolei pytał czy fakt, iż inne dzielnice nie wsparły tego projektu nie dał Panu Trzebuniakowi "do myślenia". Pan Trzebuniak odparł, że projekt poparli mieszkańcy Golejowa, których on reprezentuje. Dodał, że inne dzielnice otrzymały wsparcie w postaci projektu, ale nikt za nich nie będzie chodził i zbierał podpisów, jeżeli sami się nie zaangażują - to ich problem. Na tym polega bowiem partycypacja społeczna. Wsparł w tym Pana Trzebuniaka radny Karol Szymura.
Radni Andrzej Sączek i Michał Chmieliński stwierdzili zaś, że skoro taka jest wola samych mieszkańców, ponad 500 mieszkańców, to należy ją uszanować i poprzeć uchwałę, a jeżeli wojewoda uchyli jakieś jej zapisy to po prostu uchyli.
Radny Dwornik poprosił obecną na sali Panią mecenas o ocenę szans na odrzucenie uchwały przez nadzór prawny wojewody. Pani mecenas jednak nie podjęła się tego zadania, gdyż byłoby to swoistego rodzaju "wróżenie z fusów". Nadmieniła natomiast, że wnioskodawcy powinni opierać się raczej na orzecznictwie z województwa śląskiego aniżeli na orzecznictwie w innych województwach. Przewodniczący Komitetu odparł jednak, że o ile mu wiadomo to w Polsce nie obowiązuje prawo precedensowe.
Przewodniczący Rady Miasta Wojciech Kiljańczyk zapytał Pana Trzebuniaka czy do zbiórki podpisów zostały zatrudnione jakieś osoby na umowy cywilnoprawne. Pan Trzebuniak odparł, że tak i dodał, ponieważ niektórzy radni stwierdzili, że to są "kupione głosy", że jednak istnieje znacząca różnica pomiędzy "kupowaniem głosów", a płaceniem za zaangażowanie się w ich zbiórkę, ponieważ wymaga to olbrzymich nakładów czasu i pracy.
Nietrafionym okazał się również argument radnego Florczyka, który stwierdził, że ma wrażenie, że ten statut spowoduje, że to Prezydent będzie jednostką pomocniczą dzielnicy, a nie dzielnica jednostką pomocniczą Prezydenta. Pan Trzebuniak odpowiedział, że gdyby radny wykazał się lepszą znajomością ustawy o samorządzie gminnym to wiedziałby, że dzielnica to jednostka pomocnicza Miasta, a nie Prezydenta.
Dyskusja trwała ponad półtorej godziny i została zakończona podziękowaniami radnych za trud włożony w przygotowanie pierwszej w historii Rybnika inicjatywy uchwałodawczej i wyrażeniem nadziei na kolejne, ale i smutną konstatacją, pół żartem, pół serio, ze strony Pana Trzebuniaka, że jeżeli ktokolwiek ogląda sesję to z pewnością nie popełni tego samego błędu, co on, gdyż z przebiegu dyskusji wynika, że każdy wnioskodawca powinien mieć własny sztab prawników, mnóstwo wolnego czasu, znajomych wolontariuszy oraz musi być przygotowany na kilkugodzinny morderczy maraton pytań ze strony radnych, po czym efekt i tak będzie nijaki.
Zgadzacie się, że radni koalicji powinni zastanowić się nad tym czy służą mieszkańcom (a nie wyobrażać sobie, że nimi rządzą)? Może potrzeba referendum?
Przewodniczący Komitetu zaprezentował radnym uzasadnienie projektu uchwały i odczytał przekorne oświadczenie, które zostało odebrane przez część radnych, w tym Przewodniczącego Rady Miasta Wojciecha Kiljańczyka, który próbował przerwać wypowiedź Panu Trzebuniakowi - jako krytyka Prezydenta Piotra Kuczery. Tymczasem okazało się, że Pan Trzebuniak zacytował zwyczajnie samego Prezydenta Kuczerę, który przed 8 laty w ten sam sposób mówił o swoim poprzedniku - śp. Adamie Fudalim. Pan Trzebuniak wskazał, że wciąż jeseśmy w tym samym miejscu w kwestii wzmocnienia pozycji rad dzielnic w strukturze rybnickiego samorządu, skoro słowa krytyki skierowane przez Prezydenta Kuczerę do śp. Adama Fudalego zarówno Prezydent, jak i radni koalicji odbierają "personalnie".
Po prezentacji uzsadanienia nastąpiła seria pytań od radnych do przewodniczącego Komitetu Inicjatywy Uchwałodawczej "Forum Rad Dzielnic". Szczególnie "aktywny" w dyskusji okazał się radny niezależny - Arkadiusz Szweda - który stwierdził, że projekt uchwały jest zasadniczo nie do przyjęcia ze względu na 12-stronnicową negatywną opinię miejskiego radcy prawnego.
Pan Trzebuciak wyjaśnił, że projekt uchwały był wcześniej, na etapie jego opracowania, konsultowany z prawnikami rekomendowanymi w ramach akcji "Masz Głos!" (Fundacji Bateorego) przez Stowarzyszenie Bona Fides z Katowic. Ponadto, Pan Trzebuniak wskazał w jakich miastach funkcjonują zanegowane przez miejskiego radcę prawnego rozwiązania, które znalazły się w projekcie uchwały. Dodał, że jako mieszkańcowi Rybnika, który składa projekt inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców, jest mu zwyczajnie przykro, że zespół miejskich prawników - opłacanych przecież m.in. z jego podatków - został użyty przeciwko propozycjom składanym przez samych mieszkańców, że tak naprawdę inicjatorzy uchwały oczekiwaliby w takiej sytuacji wsparcia, a nie 12 stron krytyki. Dodał, że to tylko opinia prawna, a dalsze losy uchwały, jeżeli radni by ją przyjęli, zależą od wojewody śląskiego. Nadmienił też, że wcześniejsza uchwała dotycząca statutów dzielnic, która została przyjęta przez radnych, również zawierała błędy - na co zwracali uwagę także członkowie rad dzielnic, jednak to nie przeszkodziło wówczas w jej pozytywnym zaopiniowaniu.
Radny Szweda perorował, że on poparłby taką uchwałę, gdyby dotyczyła większej liczby dzielnic, a nie tylko Golejowa, że nie może być tak, że jedna dzielnica ma inny statut. Pan Trzebuniak wyjaśnił, że może tak być, co wprost przewiduje ustawa o samorządzie gminnym. Nawet jednostki pomocnicze w obrębie jednego miasta mogą być skoro różne. Pan Trzebuniak argumentował też, że skoro dla radnego nie liczy się głos mieszkańców jednej dzielnicy to on może równie dobrze zignorować głos Pana radnego, który jest tylko jeden i nie reprezentuje większej grupy miejskich rajców. Dodał, że ten tok myślenia prezentuje "praw dżungli - prawo silniejszego" - co jest mu obce.
W dyskusji głos zabrał również radny Mariusz Węglorz, który z kolei pytał czy fakt, iż inne dzielnice nie wsparły tego projektu nie dał Panu Trzebuniakowi "do myślenia". Pan Trzebuniak odparł, że projekt poparli mieszkańcy Golejowa, których on reprezentuje. Dodał, że inne dzielnice otrzymały wsparcie w postaci projektu, ale nikt za nich nie będzie chodził i zbierał podpisów, jeżeli sami się nie zaangażują - to ich problem. Na tym polega bowiem partycypacja społeczna. Wsparł w tym Pana Trzebuniaka radny Karol Szymura.
Radni Andrzej Sączek i Michał Chmieliński stwierdzili zaś, że skoro taka jest wola samych mieszkańców, ponad 500 mieszkańców, to należy ją uszanować i poprzeć uchwałę, a jeżeli wojewoda uchyli jakieś jej zapisy to po prostu uchyli.
Radny Dwornik poprosił obecną na sali Panią mecenas o ocenę szans na odrzucenie uchwały przez nadzór prawny wojewody. Pani mecenas jednak nie podjęła się tego zadania, gdyż byłoby to swoistego rodzaju "wróżenie z fusów". Nadmieniła natomiast, że wnioskodawcy powinni opierać się raczej na orzecznictwie z województwa śląskiego aniżeli na orzecznictwie w innych województwach. Przewodniczący Komitetu odparł jednak, że o ile mu wiadomo to w Polsce nie obowiązuje prawo precedensowe.
Przewodniczący Rady Miasta Wojciech Kiljańczyk zapytał Pana Trzebuniaka czy do zbiórki podpisów zostały zatrudnione jakieś osoby na umowy cywilnoprawne. Pan Trzebuniak odparł, że tak i dodał, ponieważ niektórzy radni stwierdzili, że to są "kupione głosy", że jednak istnieje znacząca różnica pomiędzy "kupowaniem głosów", a płaceniem za zaangażowanie się w ich zbiórkę, ponieważ wymaga to olbrzymich nakładów czasu i pracy.
Nietrafionym okazał się również argument radnego Florczyka, który stwierdził, że ma wrażenie, że ten statut spowoduje, że to Prezydent będzie jednostką pomocniczą dzielnicy, a nie dzielnica jednostką pomocniczą Prezydenta. Pan Trzebuniak odpowiedział, że gdyby radny wykazał się lepszą znajomością ustawy o samorządzie gminnym to wiedziałby, że dzielnica to jednostka pomocnicza Miasta, a nie Prezydenta.
Dyskusja trwała ponad półtorej godziny i została zakończona podziękowaniami radnych za trud włożony w przygotowanie pierwszej w historii Rybnika inicjatywy uchwałodawczej i wyrażeniem nadziei na kolejne, ale i smutną konstatacją, pół żartem, pół serio, ze strony Pana Trzebuniaka, że jeżeli ktokolwiek ogląda sesję to z pewnością nie popełni tego samego błędu, co on, gdyż z przebiegu dyskusji wynika, że każdy wnioskodawca powinien mieć własny sztab prawników, mnóstwo wolnego czasu, znajomych wolontariuszy oraz musi być przygotowany na kilkugodzinny morderczy maraton pytań ze strony radnych, po czym efekt i tak będzie nijaki.
Zgadzacie się, że radni koalicji powinni zastanowić się nad tym czy służą mieszkańcom (a nie wyobrażać sobie, że nimi rządzą)? Może potrzeba referendum?
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj