| Źródło: Samorząd PAP
Będzie nowy podział województw? Śląsko-częstochowskie byłoby najludniejsze
Podczas Forum Miasteczek Polskich dr Zaborowski przedstawił raport: "Korekta układu województw - ku równowadze rozwoju". W ocenie autora publikacji, nie ma żadnych obiektywnych zasad, na podstawie których dałoby się uzasadnić obecny układ województw w Polsce. Na dowód przypadkowości obecnego układu autor opracowania podaje chociażby nieracjonalne zróżnicowanie województw pod względem liczby ludności i powierzchni.
"Obok czterech jednostek przekraczających 3 miliony mieszkańców (małopolskie, mazowieckie, śląskie, wielkopolskie) mamy dwa (lubuskie i opolskie) o liczbie ludności poniżej miliona, a kolejne trzy (podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie) – poniżej półtora miliona. Najludniejsze mazowieckie przewyższa najmniej liczebne opolskie ponad pięć razy. Ponadto mazowieckie jest największe powierzchniowo – blisko czterokrotnie większe od opolskiego. Nie dość, że obejmuje największą w kraju metropolię stołeczną, zostało terytorialnie rozszerzone do monstrualnych rozmiarów. Powierzchnią przewyższa Belgię, a ludnością – Słowację, nie mówiąc o mniejszych państwach europejskich" - zauważa dr Zaborowski.
Dodatkowo, jak podkreśla, nieracjonalny jest dobór miast wojewódzkich.
"Obok niebudzących wątpliwości ośrodków metropolitalnych uprzywilejowanym statusem obdarzono kilka miast drugiego rzędu. Jednocześnie kilka innych, zupełnie im podobnych, pominięto. Właśnie ten fakt – postrzegany jako rażąca niesprawiedliwość – jest głównym zarzewiem krytyki obecnego układu" - wskazuje autor raportu.
Według dra Zaborowskiego, taki stan rzeczy to skutek tego, jak obecny układ wojewódzki powstawał - "w drodze prac parlamentarnych, jakichś zakulisowych tragów politycznych". "Sprowadziło się to do tego, że niektórzy sobie niejako wyrwali samodzielność regionalną i status wojewódzki, a inni zupełnie porównywalni do tamtych zostali pominięci" - wskazywał ekspert Instytutu Sobieskiego.
Ekspert przypomina, że rangę miast wojewódzkich utrzymały Kielce i Opole, Gorzów i Zielona Góra. Utraciły ją między innymi Częstochowa, Kalisz, Koszalin i Radom, choć mają nie mniejsze znaczenie w sieci osadniczej kraju.
Pokłosiem uznaniowości w trakcie reformy jest też - w ocenie autora - niekonsekwencja stosowania modelu województwa z dwiema stolicami.
"Przywilej ten otrzymały tylko dwa „dodatkowe” województwa. Z nich lubuskie jest jednym z dwóch najmniejszych ludnościowo. Argumentem mogła być wzajemna równowaga wielkościowa Gorzowa i Zielonej Góry. Jednak ta zasada nie sprawdza się w kujawsko-pomorskim, gdzie Bydgoszcz jest blisko dwukrotnie większa od Torunia. Dlaczego takiego ustroju nie zastosowano tym bardziej w największych województwach – małopolskim, mazowieckim, śląskim, wielkopolskim, posiadających obok ośrodka wojewódzkiego inne duże miasta? Dlaczego „drugimi” miastami wojewódzkimi nie zostały Częstochowa, Kalisz, Koszalin, Radom i Tarnów?" - zastanawia się autor raportu.
Zmiana układu wymogiem sprawiedliwości
W ocenie eksperta Instytutu Sobieskiego, "korekta tych niekonsekwencji jest wymogiem sprawiedliwości". "Wzajemnie podobne ośrodki i regiony powinny mieć równy status w strukturze państwa" - wskazuje.
Dodatkowo, co podkreśla dr Zaborowski kwestia podziału na województwa jest niezwykle istotna z punktu widzenia zróżnicowania rozwoju regionalnego kraju bo status miasta wojewódzkiego to formalne wyróżnienie pewnych ośrodków. I nie chodzi tylko - jak przekonywał ekspert o status ośrodka administracyjnego i fakt, że tam znajduje się ośrodek władzy.
"Status ośrodka administracyjnego jest jednocześnie koncesją na tworzenie wszelkich innych funkcji (...) jak ośrodki akademickie, szpitale, ośrodki kultury, media publiczne. Wszystko jest koncentrowane w tych ośrodkach, które są wcześniej uprzywilejowane administracyjnie" - wyliczał dr Zaborowski.
"To jest jeden powód, dla którego ta sprawa jest tak ważna" - dodał. W ocenie eksperta, obecny podział terytorialny na szczeblu województw jest nie do przyjęcia.
Nowe województwa w czterech odsłonach
W miejsce obecnego układu ekspert proponuje cztery różne warianty podziału administracyjnego. Od minimalistycznego, w którym zachowany zostaje podział na 16 województw jednak w innym układzie, przez umiarkowany, liczący 20 województw, równoważący - 22 województwa, po makroregionalny z liczbą 12 województw.
"Pod względem zróżnicowania wielkości województw każdy z proponowanych wariantów jest bardziej zrównoważony od układu obecnego. W wariancie I minimalnym, który zachowuje liczbę 16 jednostek, największym ludnościowo województwem staje się śląsko-małopolskie. Ma ono o ponad milion mieszkańców mniej niż dzisiejsze mazowieckie. To ostatnie zostaje znacznie pomniejszone, zwłaszcza powierzchniowo. Natomiast dwa najmniejsze województwa ulegają powiększeniu, przekraczając dzięki temu standardowy milion ludności" - proponuje dr Zaborowski.
Jak dodaje, w obecnym układzie pod względem liczby mieszkańców największe województwo przewyższa najmniejsze 5,8 razy, w wariancie I – 4,2 razy.
"Zdecydowanie największą równowagą cechuje się wariant IV makroregionalny, o liczbie jednostek ograniczonej do 12. Najludniejszym województwem staje się śląsko-częstochowskie, podczas gdy warszawskie spada na drugie miejsce. Oba jednak są istotnie mniejsze od obecnego mazowieckiego. Z drugiej strony wszystkie województwa przekraczają wielkość dwóch milionów ludności, a tym samym niemalże medianę obecnego układu" - ocenia ekspert.
Czy i kiedy reforma jest możliwa
Czy i w ogóle jakakolwiek reforma administracyjna jest możliwa, zastanawiali się uczestnicy towarzyszącej prezentacji raportu dyskusji. Konkluzja była jedna - jeśli taka zmiana miałaby mieć w ogóle miejsce, musiałaby być skorelowana w czasie z otwieraniem kolejnych perspektyw finansowych UE.
"Jeżeli będzie to wariant, w którym tylko będziemy zmieniać liczbę miast wojewódzkich, czyli podnosić ich status, to właściwie każdy moment byłby dobry. Natomiast jeżeli miałoby dojść do rewizji granic albo zmiany liczby tych województw, to powinniśmy wejść w tempo funduszy unijnych. Czyli, jeżeli mamy programy operacyjne, które są zamknięte konkretnymi okresami, to jedynym momentem kiedy można to zmieniać, jest koniec perspektywy unijnej albo początek nowego programu, inaczej to byłoby bardzo duże zamieszanie i myślę, że nawet byłoby to niewykonalne" - ocenił zastępca prezydenta Częstochowy Piotr Grzybowski.
Dyskutanci zgodni byli też w jednym: temat jest trudny i konfliktogenny. Mimo to, w ocenie autora raportu, "społeczności lokalne powinny nie tracić wiary i nie bać się mocno artykułować, że są niezadowolone z obecnego stanu rzeczy".
Sejm uchwalił ustawę o nowym podziale administracyjnym państwa 18 lipca 1998 r. Zgodnie z nią, z dniem 1 stycznia 1999 r. powrócono do trzystopniowego podziału na województwa, powiaty i gminy. Polskę podzielono wtedy na 16 województw, 308 powiatów ziemskich i 65 powiatów grodzkich. Reforma administracyjna od początku budziła bardzo wiele sporów i emocji dotyczących przede wszystkim liczby nowych województw, samej zasadności tworzenia powiatów oraz kompetencji poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego.
js/
Autor: Joanna Balcer
(PAP)
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj