W listopadzie w sieci pojawiło się ponad 73 tys. polskojęzycznych wpisów i komentarzy, które w negatywny sposób odnosiły się do Ukrainy oraz Ukraińców. Szacunkowy zasięg antyukraińskiej narracji wynosi ponad 34 mln kontaktów. Tak wynika z raportu, który po raz pierwszy przygotował Demagog wspólnie z Instytutem Monitorowania Mediów (IMM). Kto i gdzie najczęściej powiela antyukraińską propagandę?
| Źródło: IMM, zdj. własne
Antyukraińską propagandę można znaleźć nawet w komentarzach do artykułów w serwisach pogodowych
Ukraina już ponad dziesięć miesięcy broni się przed rosyjską inwazją. Od początku wojny bombardowaniom i niszczeniu infrastruktury krytycznej w Ukrainie towarzyszy antyukraińska narracja, także w Polsce. Prezentujemy wyniki pierwszego z cyklu comiesięcznych raportów, opisujący antyukraińską propagandę w polskojęzycznym internecie w listopadzie 2022 roku. Demagog przygotował go we współpracy z Instytutem Monitorowania Mediów.
Jak powstał raport? Analitycy Demagoga i Instytutu Monitorowania Mediów określili niemal 20 słów kluczowych, którymi posługuje się antyukraińska propaganda. Wśród nich znalazły się: banderowski, banderowiec, banderowcy, banderyzacja, upadlina, upaina, ukry, ukrowie ukropol, ukrainizacja,#StopUkrainizacjiPolski, #StopUkrainizationOfPoland. #StopBanderyzacji, #StopBanderyzacjiPolski, ukropoliniak, upadliniec, upadlińcy, chachły.
- Uwzględniliśmy także ich odmianę przez przypadki. Słowa opracowaliśmy na podstawie wcześniejszych analiz Demagoga i przy wsparciu specjalistów ds. analiz mediowych z Instytutu Monitorowania Mediów (IMM). Zależało nam, by określić słowa, które będą monitorowane przez najbliższe pół roku, dlatego postawiliśmy na takie, które nasiliły się po inwazji Rosji na Ukrainę (tutaj znajdziecie tekst o antyukraińskiej propagandzie przed inwazją). Zrezygnowaliśmy z takich określeń, które podejrzewaliśmy o sezonowość. Sprawdziliśmy występowanie słów kluczowych używanych przez antyukraińską propagandę w mediach społecznościowych. Wykorzystaliśmy do tego platformę IMM – narzędzie, które zbiera i analizuje publikacje ze wszystkich typów mediów w jednym miejscu. Na bieżąco monitorowaliśmy nowe wpisy publikowane na Twitterze, Facebooku, w serwisach zdjęciowych (takich jak Instagram) oraz w serwisach wideo (takich jak Youtube). Badaliśmy także fora internetowe, komentarze pod artykułami w serwisach internetowych. Nasza analiza nie obejmuje serwisu TikTok. Przygotowaliśmy raport o antyukraińskiej propagandzie - mówi Łukasz Grzesiczak, analityk w serwisie Demagog.org.pl.
Słowa kluczowe są wykorzystywane w celu deprecjonowania Ukrainy i Ukraińców ze względu na ich przynależność narodową. Sprawdzono, czy występują one w negatywnym kontekście. Nie brano pod uwagę np. wpisów zawierających informacje na temat banderowców o czysto historycznym charakterze czy też relacjonujących współczesne wydarzenia. Tym samym np. wpis mediów informujący o tym, że podczas demonstracji wznoszono antybanderowskie okrzyki, nie zostanie zakwalifikowany jako element antyukraińskiej propagandy, choć w jego treści może znaleźć się słowo „banderowski”.
Od 1 do 30 listopada 2022 roku w mediach społecznościowych opublikowano 73,5 tys. polskojęzycznych wpisów i komentarzy, które w negatywny sposób odnosiły się do Ukrainy oraz Ukraińców. W listopadzie antyukraińska narracja nasiliła się w stosunku do października, kiedy negatywnych wpisów o Ukrainie i Ukraińcach było o 34,3 tys. mniej (w listopadzie liczba negatywnych wpisów względem października wzrosła o 88 proc.). Zasięg wszystkich wyodrębnionych przekazów wyniósł ponad 34 mln potencjalnych kontaktów. To wzrost w stosunku do października, kiedy odnotowano 21,9 mln kontaktów. Liczba kontaktów obrazuje skalę zasięgu dezinformacji, tzn. pokazuje, ile razy mogło dojść do zetknięcia się użytkownika mediów społecznościowych z danym przekazem.
Instytut Monitorowania Mediów liczbę kontaktów w internecie szacuje na podstawie średniej liczby odsłon domeny i średnich organicznych zasięgów postów i wpisów w mediach społecznościowych. Szacunkowa wartość ekwiwalentu reklamowego analizowanych materiałów, którą specjaliści ds. komunikacji określają jako AVE (ang. Advertising Value Equivalent) publikacji, wyniosła 17,3 mln zł i była o 6,89 mln zł większa niż w październiku. To znaczy, że gdyby dowolny podmiot chciał dotrzeć do nas z antyukraińskim przekazem w formie reklamy, musiałby wyłożyć na to ponad 17 mln złotych.
Sylwia Dobkowska, kierowniczka działu PR & Marketingu w Instytucie Monitorowania Mediów, przyznaje, że niestosownie jest mówić o ekwiwalencie reklamowym treści antyukraińskich. – Jednak każda publikacja, post i komentarz, które ukazały się w danym medium społecznościowym, mogły mieć wpływ na innych użytkowników, o czym świadczą zarówno zasięgi danych kont, jak i liczne interakcje, w tym udostępnienia oraz komentarze. Dlatego przy tak dużej skali publikacji warto dokonać analizy, która pozwoli przyjrzeć się temu zjawisku, jak w przypadku zaplanowanej kampanii komunikacyjnej. Według naszych danych wartość reklamowa zbadanych treści wynosi ponad 17 mln złotych – tłumaczy Dobkowska. Jej zdaniem to wynik, którego niejeden PR-owiec mógłby pozazdrościć, gdyż wraz z wysokim AVE mamy do czynienia, rzecz jasna, z rozpoznawalnością, dużym dotarciem i siłą oddziaływania na odbiorcę. – Szkoda tylko, że dotyczy to tematu, który niestety nie wprowadza nic dobrego. Jednak warto o tym mówić, choćby po to, by każdy miał szansę znaleźć w sobie motywację sprzeciwiania się takim działaniom za każdym razem, gdy natknie się w social mediach na takie wpisy. Nie wchodźmy wtedy w dyskusję, aby nie podbijać zasięgów, tylko zgłaszajmy to administratorom jako treści niewłaściwe i dyskryminujące – apeluje ekspertka z IMM.
Najwięcej (4 339) antyukraińskich publikacji pojawiło się 17 listopada w kontekście wybuchu w Przewodowie, w którym zginęło dwóch Polaków. Niewiele mniej, bo 4 142, było 12 listopada po zatrzymaniu byłego duchownego Jacka Międlara, organizatora Marszu Niepodległości we Wrocławiu.
Które medium społecznościowe jest najbardziej odpowiedzialne za antyukraińską propagandę? Okazuje się, że w listopadzie aż 92 proc. wszystkich antyukraińskich wpisów opublikowano na Twitterze (67,6 tys. z 73,5 tys. wyników). Facebook był odpowiedzialny za 5,7 proc. polskojęzycznej propagandy wycelowanej w Ukrainę. W pozostałych mediach społecznościowych – w serwisach wideo (np. Youtube) i serwisach zdjęciowych (np. Instagram), na forach internetowych czy w komentarzach pod artykułami – pojawiło się 2,3 proc. wszystkich antyukraińskich wpisów. Inaczej wyglądają konkretne serwisy społecznościowe, kiedy spojrzymy na nie z punktu widzenia zasięgów, a nie liczby antyukraińskich wpisów. Choć na Twitterze opublikowano 92 proc. wszystkich antyukraińskich wpisów, odpowiedzialne są one za 36,4 proc. całego zasięgu w listopadzie (12,7 mln z 34,2 mln kontaktów). Zasięg – jak tłumaczy Instytut Monitorowania Mediów – informuje o liczbie potencjalnych kontaktów z przekazem mediowym. Wskaźnik jest opracowany na podstawie średniej liczby odsłon materiałów internetowych oraz organicznych zasięgów kanałów mediów społecznościowych. Analizowane posty na Facebooku wygenerowały zasięg w sumie 1,15 mln kontaktów, co daje 3,3 proc. całego dotarcia. Najbardziej niebezpieczne okazały się pozostałe media społecznościowe, w tym najmocniej fora i komentarze pod artykułami, które wygenerowały 59,2 proc. całego zasięgu antyukraińskiej narracji w listopadzie w polskich mediach społecznościowych.
Monitoring IMM obejmuje kilkanaście tysięcy portali internetowych. Wrogie wobec Ukraińców i Ukrainy komentarze znajdziemy na forach i w komentarzach do artykułów opublikowanych także w popularnych serwisach internetowych, np.: o2.pl, money.pl, next.gazeta.pl czy forum.wpolityce.pl. Wolne od antyukraińskiej narracji nie były nawet komentarze w serwisie pogodowym portalu Interia.pl.
Instytut Monitorowania Mediów (IMM) analizuje wszystkie otwarte polskojęzyczne konta na Facebooku, które były aktywne w listopadzie. By konto znalazło się na liście, musiało przynajmniej dwukrotnie w listopadzie opublikować posty wymierzone w Ukraińców i Ukrainę. IMM wskazał konta, których posty (wszystkie, a nie tylko antyukraińskie) miały największe zasięgi. Pierwsze miejsce na czele najpopularniejszych fanpage’y powielających antyukraińską retorykę zajmuje konto posła Grzegorza Brauna. Polityk Konfederacji przekonywał m.in., że wsparcie rządu polskiego dla Ukrainy jest „sprowadzaniem powszechnego niebezpieczeństwa na naród polski”. W innym wpisie udostępnił zapis konferencji prasowej „Czy możemy wymagać od Ukraińców lojalności wobec Polski?”. W nagraniu słyszymy nieprawdziwe informacje, że „w niektórych szkołach zdarzają się sytuacje, że ze względu na pierwszeństwo Ukraińców polskie dzieci nie są przyjmowane do szkół”. Ten sam materiał wideo udostępnił fanpage Konfederacja Korony Polskiej.
Fanpage Szlachta udostępnił nieprawdziwą wiadomość, że Ukraińcy otrzymali za darmo na własność od Polskiego Funduszu Rozwoju 361 mieszkań, a 400 kolejnych dostaną do końca stycznia 2023 roku. To popularny fake news, który krążył po sieci w listopadzie. W rzeczywistości PFR po wybuchu wojny umożliwił rodzinom z Ukrainy przez kilka miesięcy bezpłatnie mieszkać w wybudowanych mieszkaniach. Tę samą nieprawdziwą informację – o mieszkaniach, które za darmo rzekomo dostali na własność Ukraińcy – dwukrotnie (tu i tu) podała na Facebooku telewizja internetowa wRealu24, a także fanpage Wolność i Niepodległość. Za to fanpage Marsz Niepodległości nazwał ukraińską pisarkę Oksanę Zabużko „autorką promującą banderyzm”. Podobne, niemające pokrycia w faktach treści powielały strony Ruch Narodowy i Sympatycy Konfederacji. W efekcie antyukraińskie wpisy internetowe doprowadziły do przerwania spotkania, które odbyło się w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie z okazji przyznania Nagrody Rady Miasta Krakowa im. Stanisława Vincenza autorce książki „Badania terenowe nad ukraińskim seksem”. W tej analizie nie chcemy rozstrzygać, czy ukraińska pisarka rzeczywiście w przeszłości np. krytykowała powstanie filmu „Wołyń”, zwracamy jednak uwagę, że wymienione posty miały charakter antyukraiński i wpisały się w główny nurt rosyjskiej narracji przeciw Ukrainie. Co więcej, antyukraińska propaganda z internetu przeniosła się do świata realnego. Strona o nazwie Ukrainiec NIE jest moim bratem przeciwstawiała się pomocy dla zaatakowanej Ukrainy, a fanpage Stop ukrainizacji Polski udostępnił rysunek, który miał zniechęcić Polaków do solidarności z Ukraińcami zaatakowanymi przez Rosjan.
To pierwszy z cyklu sześciu comiesięcznych raportów na temat antyukraińskiej propagandy w polskojęzycznych mediach społecznościowych, opracowanych wspólnie przez Stowarzyszenie Demagog i Instytut Monitorowania Mediów.
Jak powstał raport? Analitycy Demagoga i Instytutu Monitorowania Mediów określili niemal 20 słów kluczowych, którymi posługuje się antyukraińska propaganda. Wśród nich znalazły się: banderowski, banderowiec, banderowcy, banderyzacja, upadlina, upaina, ukry, ukrowie ukropol, ukrainizacja,#StopUkrainizacjiPolski, #StopUkrainizationOfPoland. #StopBanderyzacji, #StopBanderyzacjiPolski, ukropoliniak, upadliniec, upadlińcy, chachły.
- Uwzględniliśmy także ich odmianę przez przypadki. Słowa opracowaliśmy na podstawie wcześniejszych analiz Demagoga i przy wsparciu specjalistów ds. analiz mediowych z Instytutu Monitorowania Mediów (IMM). Zależało nam, by określić słowa, które będą monitorowane przez najbliższe pół roku, dlatego postawiliśmy na takie, które nasiliły się po inwazji Rosji na Ukrainę (tutaj znajdziecie tekst o antyukraińskiej propagandzie przed inwazją). Zrezygnowaliśmy z takich określeń, które podejrzewaliśmy o sezonowość. Sprawdziliśmy występowanie słów kluczowych używanych przez antyukraińską propagandę w mediach społecznościowych. Wykorzystaliśmy do tego platformę IMM – narzędzie, które zbiera i analizuje publikacje ze wszystkich typów mediów w jednym miejscu. Na bieżąco monitorowaliśmy nowe wpisy publikowane na Twitterze, Facebooku, w serwisach zdjęciowych (takich jak Instagram) oraz w serwisach wideo (takich jak Youtube). Badaliśmy także fora internetowe, komentarze pod artykułami w serwisach internetowych. Nasza analiza nie obejmuje serwisu TikTok. Przygotowaliśmy raport o antyukraińskiej propagandzie - mówi Łukasz Grzesiczak, analityk w serwisie Demagog.org.pl.
Słowa kluczowe są wykorzystywane w celu deprecjonowania Ukrainy i Ukraińców ze względu na ich przynależność narodową. Sprawdzono, czy występują one w negatywnym kontekście. Nie brano pod uwagę np. wpisów zawierających informacje na temat banderowców o czysto historycznym charakterze czy też relacjonujących współczesne wydarzenia. Tym samym np. wpis mediów informujący o tym, że podczas demonstracji wznoszono antybanderowskie okrzyki, nie zostanie zakwalifikowany jako element antyukraińskiej propagandy, choć w jego treści może znaleźć się słowo „banderowski”.
Od 1 do 30 listopada 2022 roku w mediach społecznościowych opublikowano 73,5 tys. polskojęzycznych wpisów i komentarzy, które w negatywny sposób odnosiły się do Ukrainy oraz Ukraińców. W listopadzie antyukraińska narracja nasiliła się w stosunku do października, kiedy negatywnych wpisów o Ukrainie i Ukraińcach było o 34,3 tys. mniej (w listopadzie liczba negatywnych wpisów względem października wzrosła o 88 proc.). Zasięg wszystkich wyodrębnionych przekazów wyniósł ponad 34 mln potencjalnych kontaktów. To wzrost w stosunku do października, kiedy odnotowano 21,9 mln kontaktów. Liczba kontaktów obrazuje skalę zasięgu dezinformacji, tzn. pokazuje, ile razy mogło dojść do zetknięcia się użytkownika mediów społecznościowych z danym przekazem.
Instytut Monitorowania Mediów liczbę kontaktów w internecie szacuje na podstawie średniej liczby odsłon domeny i średnich organicznych zasięgów postów i wpisów w mediach społecznościowych. Szacunkowa wartość ekwiwalentu reklamowego analizowanych materiałów, którą specjaliści ds. komunikacji określają jako AVE (ang. Advertising Value Equivalent) publikacji, wyniosła 17,3 mln zł i była o 6,89 mln zł większa niż w październiku. To znaczy, że gdyby dowolny podmiot chciał dotrzeć do nas z antyukraińskim przekazem w formie reklamy, musiałby wyłożyć na to ponad 17 mln złotych.
Sylwia Dobkowska, kierowniczka działu PR & Marketingu w Instytucie Monitorowania Mediów, przyznaje, że niestosownie jest mówić o ekwiwalencie reklamowym treści antyukraińskich. – Jednak każda publikacja, post i komentarz, które ukazały się w danym medium społecznościowym, mogły mieć wpływ na innych użytkowników, o czym świadczą zarówno zasięgi danych kont, jak i liczne interakcje, w tym udostępnienia oraz komentarze. Dlatego przy tak dużej skali publikacji warto dokonać analizy, która pozwoli przyjrzeć się temu zjawisku, jak w przypadku zaplanowanej kampanii komunikacyjnej. Według naszych danych wartość reklamowa zbadanych treści wynosi ponad 17 mln złotych – tłumaczy Dobkowska. Jej zdaniem to wynik, którego niejeden PR-owiec mógłby pozazdrościć, gdyż wraz z wysokim AVE mamy do czynienia, rzecz jasna, z rozpoznawalnością, dużym dotarciem i siłą oddziaływania na odbiorcę. – Szkoda tylko, że dotyczy to tematu, który niestety nie wprowadza nic dobrego. Jednak warto o tym mówić, choćby po to, by każdy miał szansę znaleźć w sobie motywację sprzeciwiania się takim działaniom za każdym razem, gdy natknie się w social mediach na takie wpisy. Nie wchodźmy wtedy w dyskusję, aby nie podbijać zasięgów, tylko zgłaszajmy to administratorom jako treści niewłaściwe i dyskryminujące – apeluje ekspertka z IMM.
Najwięcej (4 339) antyukraińskich publikacji pojawiło się 17 listopada w kontekście wybuchu w Przewodowie, w którym zginęło dwóch Polaków. Niewiele mniej, bo 4 142, było 12 listopada po zatrzymaniu byłego duchownego Jacka Międlara, organizatora Marszu Niepodległości we Wrocławiu.
Które medium społecznościowe jest najbardziej odpowiedzialne za antyukraińską propagandę? Okazuje się, że w listopadzie aż 92 proc. wszystkich antyukraińskich wpisów opublikowano na Twitterze (67,6 tys. z 73,5 tys. wyników). Facebook był odpowiedzialny za 5,7 proc. polskojęzycznej propagandy wycelowanej w Ukrainę. W pozostałych mediach społecznościowych – w serwisach wideo (np. Youtube) i serwisach zdjęciowych (np. Instagram), na forach internetowych czy w komentarzach pod artykułami – pojawiło się 2,3 proc. wszystkich antyukraińskich wpisów. Inaczej wyglądają konkretne serwisy społecznościowe, kiedy spojrzymy na nie z punktu widzenia zasięgów, a nie liczby antyukraińskich wpisów. Choć na Twitterze opublikowano 92 proc. wszystkich antyukraińskich wpisów, odpowiedzialne są one za 36,4 proc. całego zasięgu w listopadzie (12,7 mln z 34,2 mln kontaktów). Zasięg – jak tłumaczy Instytut Monitorowania Mediów – informuje o liczbie potencjalnych kontaktów z przekazem mediowym. Wskaźnik jest opracowany na podstawie średniej liczby odsłon materiałów internetowych oraz organicznych zasięgów kanałów mediów społecznościowych. Analizowane posty na Facebooku wygenerowały zasięg w sumie 1,15 mln kontaktów, co daje 3,3 proc. całego dotarcia. Najbardziej niebezpieczne okazały się pozostałe media społecznościowe, w tym najmocniej fora i komentarze pod artykułami, które wygenerowały 59,2 proc. całego zasięgu antyukraińskiej narracji w listopadzie w polskich mediach społecznościowych.
Monitoring IMM obejmuje kilkanaście tysięcy portali internetowych. Wrogie wobec Ukraińców i Ukrainy komentarze znajdziemy na forach i w komentarzach do artykułów opublikowanych także w popularnych serwisach internetowych, np.: o2.pl, money.pl, next.gazeta.pl czy forum.wpolityce.pl. Wolne od antyukraińskiej narracji nie były nawet komentarze w serwisie pogodowym portalu Interia.pl.
Instytut Monitorowania Mediów (IMM) analizuje wszystkie otwarte polskojęzyczne konta na Facebooku, które były aktywne w listopadzie. By konto znalazło się na liście, musiało przynajmniej dwukrotnie w listopadzie opublikować posty wymierzone w Ukraińców i Ukrainę. IMM wskazał konta, których posty (wszystkie, a nie tylko antyukraińskie) miały największe zasięgi. Pierwsze miejsce na czele najpopularniejszych fanpage’y powielających antyukraińską retorykę zajmuje konto posła Grzegorza Brauna. Polityk Konfederacji przekonywał m.in., że wsparcie rządu polskiego dla Ukrainy jest „sprowadzaniem powszechnego niebezpieczeństwa na naród polski”. W innym wpisie udostępnił zapis konferencji prasowej „Czy możemy wymagać od Ukraińców lojalności wobec Polski?”. W nagraniu słyszymy nieprawdziwe informacje, że „w niektórych szkołach zdarzają się sytuacje, że ze względu na pierwszeństwo Ukraińców polskie dzieci nie są przyjmowane do szkół”. Ten sam materiał wideo udostępnił fanpage Konfederacja Korony Polskiej.
Fanpage Szlachta udostępnił nieprawdziwą wiadomość, że Ukraińcy otrzymali za darmo na własność od Polskiego Funduszu Rozwoju 361 mieszkań, a 400 kolejnych dostaną do końca stycznia 2023 roku. To popularny fake news, który krążył po sieci w listopadzie. W rzeczywistości PFR po wybuchu wojny umożliwił rodzinom z Ukrainy przez kilka miesięcy bezpłatnie mieszkać w wybudowanych mieszkaniach. Tę samą nieprawdziwą informację – o mieszkaniach, które za darmo rzekomo dostali na własność Ukraińcy – dwukrotnie (tu i tu) podała na Facebooku telewizja internetowa wRealu24, a także fanpage Wolność i Niepodległość. Za to fanpage Marsz Niepodległości nazwał ukraińską pisarkę Oksanę Zabużko „autorką promującą banderyzm”. Podobne, niemające pokrycia w faktach treści powielały strony Ruch Narodowy i Sympatycy Konfederacji. W efekcie antyukraińskie wpisy internetowe doprowadziły do przerwania spotkania, które odbyło się w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie z okazji przyznania Nagrody Rady Miasta Krakowa im. Stanisława Vincenza autorce książki „Badania terenowe nad ukraińskim seksem”. W tej analizie nie chcemy rozstrzygać, czy ukraińska pisarka rzeczywiście w przeszłości np. krytykowała powstanie filmu „Wołyń”, zwracamy jednak uwagę, że wymienione posty miały charakter antyukraiński i wpisały się w główny nurt rosyjskiej narracji przeciw Ukrainie. Co więcej, antyukraińska propaganda z internetu przeniosła się do świata realnego. Strona o nazwie Ukrainiec NIE jest moim bratem przeciwstawiała się pomocy dla zaatakowanej Ukrainy, a fanpage Stop ukrainizacji Polski udostępnił rysunek, który miał zniechęcić Polaków do solidarności z Ukraińcami zaatakowanymi przez Rosjan.
To pierwszy z cyklu sześciu comiesięcznych raportów na temat antyukraińskiej propagandy w polskojęzycznych mediach społecznościowych, opracowanych wspólnie przez Stowarzyszenie Demagog i Instytut Monitorowania Mediów.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj