| Źródło: Materiały własne i nadesłane, rozmowa: T. Czarnecki
Z Bezwoli do Rybnika. Afgańczycy muszą odbudować swoje życie
O zbiórce pisaliśmy kilka dni temu - dwie afgańskie rodziny, które dotarły do Polski latem 2021 roku z Kabulu, zamieszkają w Rybniku. Miasto przekazało im dwa mieszkania do remontu. W tym celu radny Mariusz Wiśniewski ze stowarzyszenia 17-tka zorganizował zbiórkę - potrzebne są środki na wyremontowanie i wyposażenie mieszkań: https://rybnik.dlawas.info/wiadomosci/rybnik-mowi-dzien-dobry-radny-wisniewski-zbiera-na-remont-mieszkania-dla-uchodzcow/cid,22607,a
- Od sierpnia ubiegłego roku tkwią w obozie dla uchodźców w poczuciu coraz większej beznadziei. Pomogły nam ich odnaleźć dwie wyjątkowe kobiety. One zainspirowały nas, by zrobić, ile się tylko da, aby pomóc tym dziesięciu osobom - wyjaśnił w opisie zbiórki jej założyciel.
Jak to się zaczęło?
Przed świętami Bożego Narodzenia odbył się finał zbiórki piżam w ramach akcji Rybnik mówi "Dobranoc". W ramach akcji do 220 dzieci z ukraińskiego domu dziecka trafiły piżamy. W tym samym czasie Mariusz Wiśniewski w sieci znalazł informację, że Grażyna Staniszewska (szefowa Towarzystwa Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia - przyp. red.) zainicjowała zaproszenie do Bielska-Białej dwóch afgańskich rodzin, przebywających w obozie dla uchodźców w Bezwoli w pobliżu Lublina.
- Uznałem, że skoro Rybnik powiedział "Dobranoc", to Rybnik może powiedzieć "Dzień dobry", stąd nazwa. Na miejscu, po powrocie skontaktowałem się z panią Staniszewską, która mnie przekierowała do koordynatorki wolontariuszy, pracujących na rzecz osób przebywających w obozie, panią Natalią Grad - wyjaśnia Mariusz Wiśniewski. - To są ludzie, którzy w różnej formie współpracowali albo pracowali dla przedstawicieli polskich misji wojskowych i polskich organizacji, które w Afganistanie przez lata działały. Działo się to tuż przed wejściem Talibów do Kabulu. Ewakuowano ich, załadowano do samolotu tak, jak stali, z pustymi rękami, bez jakiegokolwiek bagażu. Część ich bliskich pozostała w Afganistanie - zaznacza.
Jeden z mężczyzn - głowa czteroosobowej rodziny, w Afganistanie był taksówkarzem, zatrudnionym przez pracowników polskiej misji wojskowej i PAH.
- Udało się ewakuować jego, żonę i dwójkę najmłodszych dzieci. Zostawił w Kabulu piątkę swoich starszych dzieci, dorosłych, które mają już swoje rodziny. Drugi mężczyzna, głowa sześcioosobowej rodziny, w swoim kraju był oficerem, współpracującym z polskim kontyngentem. To człowiek nietuzinkowy. Był majętny, posiadał ogród, co jest w Kabulu oznaką luksusu. Został ewakuowany z żoną i czwórką synów. Od sierpnia obie te rodziny razem z 800 osobami przebywają w obozach dla uchodźców w Bezwoli. Mają zabezpieczony dach nad głową, podobno całkiem przyzwoite warunki, ale tkwią w patowej sytuacji - mówi Mariusz Wiśniewski.
W obcym kraju
Jedną z najważniejszych barier z pewnością jest język - nie posługują się angielskim, wszyscy (poza oficerem) mówią wyłącznie w języku dari. Ale to nie wszystko:
- Problemów pewnie będzie bardzo dużo, tych mentalnych i tych prozaicznych. Nie znajdą tutaj pracy w swoim zawodzie. W Afganistanie zostawili wszystko: pracę, dorobek dotychczasowego życia. Tutaj muszą swoje życie odbudować, od podstaw. To sytuacja, której nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, nieporównywalna z naszą migracją zarobkową. Oni nie chcieli wyjeżdżać, ale musieli. Nie mogą wrócić. Trafili do kraju, który jest dla nich całkowicie kulturowo obcy. Są zdani na łaskę i niełaskę okoliczności, na które nie mają najmniejszego wpływu - wyjaśnia Mariusz Wiśniewski.
Podkreśla, że w modelu afgańskim to mężczyzna utrzymuje rodzinę, jego rola jest mocno określona.
- Nie mogą zostać pozostawieni sami sobie, Muszą uczyć się języka, podjąć pracę, wystartować, zapracowywać sobie na własne życie, na swoją przyszłość. Oni myślą przede wszystkim o swoich dzieciach - mówi rybniczanin.
Pomoc to nasz obowiązek
Panowie Hamidullah i Nuqludain w styczniu gościli w Rybniku. - Zostali ciepło przyjęci przez prezydenta Rybnika, poznali też instytucje, które zapewne będą dla nich bardzo ważne w pierwszych miesiącach zamieszkiwania w naszym mieście - relacjonuje Mariusz Wiśniewski. - Póki co, będą mogli pracować w zawodach, w których podstawy języka wystarczą. Trzeba zrobić wszystko, żeby ci ludzie jak najszybciej mogli przeprowadzić się do Rybnika - podkreśla.
Jeśli obie rodziny zamieszkają w Rybniku, będą mogły liczyć na wzajemne wsparcie. - Te hejterskie reakcje, z jakimi mamy do czynienia, były spodziewane, ale uważam, że skoro powodem ich wyjazdu z Afganistanu było to, że pomagali przedstawicielom naszego państwa, to powinniśmy sojusznikom pomóc na tyle, ile można - podkreśla Mariusz Wiśniewski. - W Rybniku jest spora kolejka oczekujących na mieszkanie komunalne, ale do tego, żeby je od podstaw wyremontować, to nie ma już wielu chętnych. Celowo poprosiliśmy o mieszkania, wymagające gruntowego remontu, żeby nie podgrzewać atmosfery - mówi rybniczanin.
Mieszkania dla uchodźców znajdują się centrum Rybnika, w bliskiej odległości od instytucji i 28. dzielnicy, do której w razie potrzeby, uchodźcy będą mogli w każdej chwili zwrócić się o pomoc.
Na koncie zbiórki jest w tej chwili (6 lutego) niespełna 5 tys. złotych, założyciel oszacował, że na remont i wyposażenie potrzeba 150 tys. zł.
Rozmawiał Tomasz Czarnecki
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj