| Źródło: Materiały własne i materiały prasowe, zdjęcie poglądowe
Znikąd pomocy(?). 13-letni Paweł z Rybnika walczy o życie, a jego rodzice o sprawiedliwość
Wedle relacji rodziców, świadków i medialnych doniesień, 12 czerwca tego roku Paweł wraz z klasą był w kinie w Rybniku na szkolnej wycieczce. Już pod koniec seansu nastolatek źle się poczuł. Mówił, że bardzo boli go głowa. Koledzy Pawła dopytywali czy wszystko jest z nim w porządku. Wiedzieli, że od urodzenia choruje.
13-latek od niemowlęctwa ma w głowie zastawkę, odprowadzającą płyn mózgowo-rdzeniowy. Wstawienie zastawki było wynikiem choroby, którą chłopiec przebył niedługo po urodzeniu. Od tego czasu, pozostawał pod ścisłą opieką lekarzy.Rodzice wiedzieli, że, gdy tylko pojawią się u chłopca objawy takie jak wymioty czy bóle głowy, może to oznaczać, że założony dren wyskoczył i należy natychmiast wezwać karetkę. Zastawka nie przeszkadzała jednak nastolatkowi normalnie się rozwijać. Rodzice chłopca twierdzą, że o stanie zdrowia ich dziecka byli poinformowani nauczyciele i wychowawca, w dzienniku miała być nawet notatka na ten temat. Tak naprawę wszyscy w szkole wiedzieli o chorobie Pawła, by mogli odpowiednio zareagować, gdy u chłopca wystąpią opisane powyżej objawy – mówią w mediach rodzice.
Świadkowie zdarzenia oraz rodzice Pawła twierdzą, że wychowawczyni zlekceważyła poważny stan chłopca. Nauczycielka miała tylko poprosić innego ucznia o odprowadzenie Pawła do domu. Nie wezwała pomocy, nawet nie poinformowała rodziców o niepokojących objawach u ich syna.
Wedle relacji chłopca, dyspozytor numeru alarmowego miał stwierdzić, że chłopcy na pewno się „naćpali” i mają przestać „stroić sobie żarty”. Chłopcy na szczęście siedzieli na ławce w pobliżu Komisariatu Policji w Boguszowicach, dzięki czemu pomogła im tamtejsza pracownica, która zawiadomiła dzielnicowego.
Jako że pogotowie odmówiło przewiezienia nastolatka do szpitala, matka chłopca zabrała go do domu i natychmiast zadzwoniła po męża. Gdy ten przyjechał, z jego synem nie było już kontaktu. Zrozpaczeni rodzice po raz kolejny wezwali karetkę. Na miejsce został zadysponowany ten sam zespół lekarzy, który „dla świętego spokoju” zabrał chłopca do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. Karetka nie jechała nawet na sygnale…
Chłopiec od tamtego czasu już się nie "obudził", nie przełyka, nie ma z nim kontaktu.
Badania wykazały, że wszczepiona chłopcu zastawka zerwała się, a płyn mózgowo-rdzeniowy, odprowadzany wcześniej przez dren, zaczął wypełniać czaszkę chłopca, powodując potworny ból i wymioty. W tym przypadku czas był niezwykle ważny. Brak natychmiastowej pomocy spowodował, że zniszczenia, jakie dokonały się w mózgu dziecka, są ogromne.
Niestety, nie wiadomo, czy nastolatek kiedykolwiek wróci do zdrowia.
Poproszona przez naszą Redakcję o komentarz dyrekcja Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach oświadczyła, że:
Rodzice chłopca wiele do zarzucenia mają nie tylko lekarzowi, ale też wychowawczyni Pawła, która, ich zdaniem, nie zareagowała właściwie – nie wezwała pogotowia i nie poinformowała ich o sytuacji – dlatego że zlekceważyła zły stan zdrowia ucznia.
Należy zaznaczyć, że pojawiające się pewne nieścisłości w relacji kolegi Pawła odnośnie przebiegu zdarzenia mogą być wynikiem oddziaływania stresu, pod wpływem którego, nie tylko nastolatkom, ale także dorosłym zdarza się konfabulować bądź pewne fakty przekręcać, naginać. Stąd nie ferowałabym, jak większość mediów już uczyniła, wyroków. Warto poczekać na wyniki kontroli i na fakty w tej sprawie. Tym bardziej, że ogląd sytuacji przez strony, którymi w tej chwili rządzą emocje, może być zgoła odmienny. Potrzeba tu zestawienia różnych punktów widzenia w celu wypracowania pewnej dozy obiektywizmu - wypowiada się dla naszej redakcji Pani psycholog, która pragnie pozostać anonimowa.
Dyrektor rybnickiej delegatury Kuratorium Oświaty w Katowicach – Alicja Bartkowiak – przekazała nam, że o sprawie Śląski Kurator Oświaty został powiadomiony przez dyrektora szkoły, do której uczęszczał chłopiec, dopiero w przeddzień emisji programu „UWAGA” w stacji TVN. Dyrektor Bartkowiak zapowiedziała, że w następnym tygodniu, w najbliższym możliwym terminie, uzgodnionym z dyrektorem szkoły, w szkole zostanie przeprowadzona kontrola doraźna. O jej wynikach będziemy Państwa informować.
Należy zaznaczyć, że po rozpoznaniu sprawy przez naszą redakcję pojawiły się w niej nowe wątki i okoliczności, o których będziemy Państwa informować po ich rzetelnym zbadaniu. Do sprawy będziemy wracać.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj