Rybnik znalazł się dziś na ustach całej Polski, za sprawą nocnych wydarzeń przy klubie Face2Face. Przypomnijmy, interweniowała policja, która wobec uczestników użyła gazu, pałek i rac hukowych. Funkcjonariusze tłumaczą, że uczestnicy spotkania byli wulgarni i bardzo agresywni. Właściciele klubu i wspierający ich aktywista Marcin Wojciechowski podkreślają, że policja wtargnęła do klubu siłą i od początku była nastawiona bojowo: "W jednej ręce mieli pałki, w drugiej gaz. Przyszli, żeby nas siłą z tego lokalu wyszarpać".
| Źródło: Materiały własne, zdjęcia: B. Skupień, film: J. Guzik
"Potraktowali ludzi jak ścierwa". Spotkanie w obronie klubu
Dziś przy KMP w Rybniku odbyło się spotkanie prasowe. Do Rybnika (jak mówił, z drugiego końca Polski) przyjechał aktywista Marcin Wojciechowski ze Strajku Przedsiębiorców, by wesprzeć właścicieli klubu Face 2 Face. Na wstępie zarzucił rzeczniczce policji kłamstwo:
- To, co się stało, przekracza jakiekolwiek normy normalności wobec policji. Czterdzieści lat temu w kraju wydarzyła się wielka przemoc i ta przemoc wróciła do Rybnika - mówił Wojciechowski. - Policja sprowokowała, wtargnęła siłą, nielegalnie do klubu. Wszelkie próby nagabywania uczestników jest również bezprawne. Wszystkie filmy mamy zgrane i pokażemy je w odpowiedniej chwili. Niech się policja nie kompromituje i nie kłamie, że nie używała gazu w zamkniętym pomieszczeniu. Wyrzucała gości gorzej niż worki na śmieci wyrzucamy do zsypu. - Zdaniem Wojciechowskiego policja chciała pokazać siłę, poniżyć i wzbudzić strach. Według aktywisty, policja dostała odgórny nakaz, by wejść i pacyfikować ludzi. Głos zabrali też właściciele klubu, którzy podkreślali, że policjanci od początku interwencji byli agresywni:
- To, co się wczoraj wydarzyło, przechodzi wszelkie oczekiwania i filmy grozy. Policja wtargnęła siłą do lokalu, mimo próśb, że nie mają ku temu podstaw. Gazowali nas w lokalu, atakowali, wyzywali klientów. W jednej ręce mieli pałki, w drugiej gaz. Policja przyszła nas prowokować, żeby nas siłą wyszarpać z tego lokalu – mówiła Sandra Konieczny.
- Weszli, zaatakowali ludzi, wszyscy byli wystraszeni. Panie z sanepidu zamknęły nasz lokal, nie dostarczyły dokumentów, bez odgórnego nakazu, nielegalnie. Szkody, które powstały podczas interwencji uniemożliwiają nam otwarcie klubu dzisiaj. Zapraszamy wszystkich chętnych do pomocy przy sprzątaniu - mówił Marcin Koza.
Marcin Wojciechowski nie szczędził też gorzkich słów w kierunku opozycji i samorządowców:
- Gdzie jest opozycja? Lansuje wtedy, gdy są strajki, przy kamerach. Na naszych zasługach chcą się lansować. Nie było ich wczoraj. Gdzie był prezydent tego miasta? - pytał. Dodał, że podczas rozmowy prezydent Kuczera zapowiedział, że spotka się z właścicielami klubu, by omówić sytuację i znaleźć rozwiązanie.
Zgromadzeni aktywiści wołali: Otwieramy! Wstyd policja!
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj