Chcesz być leczony bez kolejek? Traf do więzienia
NFZ szczyci się tym, że zdołano skrócić kolejki do lekarzy specjalistów, a także do badań specjalistycznych i do zabiegów. Np. w „pilnych” przypadkach zaćmę można zoperować już po 109 dniach (a nie 186, jak w 2017 r.), a staw biodrowy po 161 (było 239). „Pilny” rezonans można wykonać po 79 dniach, a tomografię niespełna po miesiącu. Duży postęp mogą też zauważyć tzw. pacjenci stabilni, czyli tacy, na których skierowaniach nie ma adnotacji „pilne”. Oni jeszcze niedawno czekali rok na rezonans, a teraz mogą go wykonać już po sześciu miesiącach (przykład z Małopolski).
Endoprotezę stawu kolanowego można dostać już po 601 dniach, a stawu biodrowego - po 515.
Ktoś, kto nie chce tak długo czekać, ma dwa wyjścia: za wizytę, badanie i zabieg musi sam zapłacić (choć przecież i tak płaci, często spore, składki na NFZ), albo... złamać prawo i pójść do więzienia. Wtedy za jego leczenie zapłaci resort sprawiedliwości. Rzecznik Prasowy Dyrektora Generalnego Służby Więziennej, ppłk Elżbieta Krakowska wyliczyła, że zakup leków i wyrobów medycznych dla nieco ponad 73 tys. osadzonych będzie kosztował w tym roku prawie 22,2 mln zł, a zakup świadczeń zdrowotnych w zewnętrznych placówkach służby zdrowia prawie 45,4 mln zł. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że osadzeni w 90 proc. przypadków są leczeni i operowani w poradniach i szpitalach, które działają przy więzieniach i aresztach. Na etatach pracują tam lekarze wszystkich specjalności.
W Polsce na 1000 obywateli przypada nieco ponad 2 lekarzy (najgorszy wynik w OECD). A na 1000 osadzonych przypada ich 11. Ponadto, przywięzienne placówki współpracują z zewnętrznymi. – Głównie w przypadku świadczeń wysokospecjalistycznych, które wymagają specjalistycznego sprzętu, kadry lub sytuacji nagłego zagrożenia zdrowia albo życia – mówi ppłk Kwiatkowska.
Z tego wynika, że skazani mają o wiele łatwiejszy dostęp do lekarzy, badań i zabiegów, niż osoby, które nie weszły w konflikt z prawem. I chętnie z tego korzystają. W 2017 r. przez wszystkie więzienia i areszty w Polsce przewinęło się 100 tys. osób. Z konsultacji medycznych skorzystali oni blisko 214 tys. razy w poradniach przywięziennych i dodatkowo 22,5 tys. na zewnątrz. 642 osadzonych przeszło operacje, na które szary Kowalski czeka miesiącami lub latami. Więźniowie i aresztanci skorzystali też z ponad 55,5 tys. zabiegów fizjoterapeutycznych i rehabilitacyjnych. Statystycznie jest to ponad 20 razy więcej niż przypada na osoby na wolności.
– A jakiekolwiek problemy z dostępem do specjalistów, badań i zabiegów kończą się skargami. W ubiegłym roku w całym kraju odnotowaliśmy 5518 skarg z zarzutami o fatalnym funkcjonowaniu więziennej opieki medycznej. W tym roku jest ich na razie 4651 – wylicza ppłk Kwiatkowska.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj