Dzisiejszy odcinek programu TVN Superwizjer "Policjantki, mobbing, molestowanie" poświęcony był molestowaniu funkcjonariuszek policji. Jedną z bohaterek dokumentu jest Katarzyna Śmietana, obecnie zawieszona, gdyż toczy się wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Policjantka odbiera to jako odwet za to, że się poskarżyła. Co ją spotkało w rybnickiej komendzie?
| Źródło: TVN 24 i materiały własne, zdj. własne
Superwizjer: O molestowaniu i mobbingu w rybnickiej komendzie policji
Reporterzy "Superwizjera" dotarli do policjantek, które czują się ofiarami mobbingu i molestowania. Zamiast pomocy spotkała je degradacja zawodowa i postępowania dyscyplinarne. Ich oprawcy - jak dotąd - nie ponieśli konsekwencji.
Mł. asp. Katarzyna Śmietana, jedna z bohaterek programu opowiadała, co spotkało ją w pracy w rybnickiej komendzie policji, gdzie była funkcjonariuszką zespołu operacyjno-rozpoznawczego. Zajmowała się między innymi przestępczością narkotykową i nieletnich:
"W policji pracuję od 13 lat. Ostatnie moje stanowisko było w zespole narkotykowym, zajmowałam się przestępczością narkotykową, a wcześniej seksualną. Jeśli chodzi o wydział operacyjny, to jest postrzegany jako elita, to typowo męski świat, do którego ciężko się dostać kobiecie. Zawsze mi się wydawało, że jest to mój wymarzony zawód, który daje mi dużą satysfakcję. Do pewnego dnia, kiedy na mojej drodze stanął, można go tak nazwać, kolega z zespołu, który do kobiet miał bardzo seksistowskie podejście i tego nie ukrywał. Wszystko było dobrze do momentu, w którym jego żarty i docinki zaczeły mi przeszkadzać i dałam mu do zrozumienia, że między nami nic nie będzie. Jego stosunek zmienił się o 180 stopni, poczuł się urażony, dotknięty, odepchnięty" - mówiła była funkcjonariuszka KMP w Rybniku.
Póżniej, gdy "kolega z zespołu" został przełożonym policjantki, było tylko gorzej, a zaczęło się od nieprzyjemnej sytuacji na jednej z imprez, gdy ów przełożony, będąc pod wpływem alkoholu, "wstał i na cały głos krzyknął: Kto jeszcze nie miał Śmietanowej, ręka do góry".
Zachowania mobbingowe wobec Katarzyny Śmietany miały nasilić się w 2018 roku. Funkcjonariusz miał mówić, że "wypier... wszystkie kobiety z policji", "że ludzie będą mu ssać palca", miał mówić ludziom z pracy, że są nikim, "dawał funkcjonariuszkom do zrozumienia, że są głupsze od niego". "Czułam się jak zero, jak szmata" - relacjonuje Katarzyna Śmietana. "Powiedział to wprost do mnie, powiedział to wprost do jednej z moich koleżanek, że jak już zostanie naczelnikiem, to wyj...e wszystkie dziewczyny z policji". Policjantka, o której mówi Katarzyna Śmietana, potwierdziła to w zeznaniach. Cytowała przełożonego: "Sama poprosisz, żebym cię zerżnął", mówiła, że nie miał ograniczeń, aby zwrócić się do policjantki słowami na przykład: "zrób mi loda".
Mł. asp. Katarzyna Śmietana, jedna z bohaterek programu opowiadała, co spotkało ją w pracy w rybnickiej komendzie policji, gdzie była funkcjonariuszką zespołu operacyjno-rozpoznawczego. Zajmowała się między innymi przestępczością narkotykową i nieletnich:
"W policji pracuję od 13 lat. Ostatnie moje stanowisko było w zespole narkotykowym, zajmowałam się przestępczością narkotykową, a wcześniej seksualną. Jeśli chodzi o wydział operacyjny, to jest postrzegany jako elita, to typowo męski świat, do którego ciężko się dostać kobiecie. Zawsze mi się wydawało, że jest to mój wymarzony zawód, który daje mi dużą satysfakcję. Do pewnego dnia, kiedy na mojej drodze stanął, można go tak nazwać, kolega z zespołu, który do kobiet miał bardzo seksistowskie podejście i tego nie ukrywał. Wszystko było dobrze do momentu, w którym jego żarty i docinki zaczeły mi przeszkadzać i dałam mu do zrozumienia, że między nami nic nie będzie. Jego stosunek zmienił się o 180 stopni, poczuł się urażony, dotknięty, odepchnięty" - mówiła była funkcjonariuszka KMP w Rybniku.
Póżniej, gdy "kolega z zespołu" został przełożonym policjantki, było tylko gorzej, a zaczęło się od nieprzyjemnej sytuacji na jednej z imprez, gdy ów przełożony, będąc pod wpływem alkoholu, "wstał i na cały głos krzyknął: Kto jeszcze nie miał Śmietanowej, ręka do góry".
Zachowania mobbingowe wobec Katarzyny Śmietany miały nasilić się w 2018 roku. Funkcjonariusz miał mówić, że "wypier... wszystkie kobiety z policji", "że ludzie będą mu ssać palca", miał mówić ludziom z pracy, że są nikim, "dawał funkcjonariuszkom do zrozumienia, że są głupsze od niego". "Czułam się jak zero, jak szmata" - relacjonuje Katarzyna Śmietana. "Powiedział to wprost do mnie, powiedział to wprost do jednej z moich koleżanek, że jak już zostanie naczelnikiem, to wyj...e wszystkie dziewczyny z policji". Policjantka, o której mówi Katarzyna Śmietana, potwierdziła to w zeznaniach. Cytowała przełożonego: "Sama poprosisz, żebym cię zerżnął", mówiła, że nie miał ograniczeń, aby zwrócić się do policjantki słowami na przykład: "zrób mi loda".
Sprawę zgłaszała naczelnikowi, który bezradnie rozkładał ręce. Zareagowano w sposób, w jakiego się nie spodziewała: "Otrzymałyśmy - w sensie my, jako kobiety z wydziału kryminalnego - zakaz przebywania w jednych pokojach z mężczyznami, w zasadzie pracowania w jednych pokojach służbowych z mężczyznami. W trakcie służb podobno uprawiamy z nimi seks, w związku z czym mamy rozkaz od pana komendanta - przynajmniej tak mi to przedstawił naczelnik - że mamy zajmować odrębne pokoje. Powiedziano nam, że drzwi muszą być otwarte z uwagi na to, żebyśmy tam jednak tego seksu nie uprawiali" - mówi.
Katarzyna Śmietana "dla komfortu" została przeniesiona do innego referatu. Odebrała to jako formę ukarania za to, że się poskrażyła i pokazania innym kobietom, że jeśli coś się dzieje, mają siedzieć cicho. Policjantka wyznaje, że przeszła załamanie nerwowe, przez 3 miesiące nie pojawiła się w komendzie. Po powrocie miała usłyszeć od naczelnika wydziału kryminalnego, że ma zakaz pojawiania się na trzecim piętrze komendy z uwagi na "atmosferę panującą wokół jej osoby".
Później Katarzyna Śmietana otrzymała "za przekroczenie uprawnień" zawieszenie, gdyż wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Zdaniem policjantki, to działanie odwetowe. "Najprostsza metoda, by się mnie pozbyć. Wszczęto mi postępowanie dyscyplinarne z tak błahego, kuriozalnego powodu, tak naprawdę za udzielenie pomocy koledze. Na ten moment jestem już oskarżoną" - wyjaśnia. I dodaje: "Staram się nie zwariować".
Co na to policja?
"Czynności przeprowadzone w KMP w Rybniku po informacji o rzekomym konflikcie służbowym nie dały podstaw do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, bądź postępowania dyscyplinarnego. Z posiadanych informacji nie wynika również, aby w KMP w Rybniku w ostatnim czasie (kilka lat) potwierdzono jakikolwiek przypadek związany z zachowaniami o znamionach mobbingu" - cytują autorzy reportażu podinsp. Aleksandrę Nowarę, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Katarzyna Śmietana "dla komfortu" została przeniesiona do innego referatu. Odebrała to jako formę ukarania za to, że się poskrażyła i pokazania innym kobietom, że jeśli coś się dzieje, mają siedzieć cicho. Policjantka wyznaje, że przeszła załamanie nerwowe, przez 3 miesiące nie pojawiła się w komendzie. Po powrocie miała usłyszeć od naczelnika wydziału kryminalnego, że ma zakaz pojawiania się na trzecim piętrze komendy z uwagi na "atmosferę panującą wokół jej osoby".
Później Katarzyna Śmietana otrzymała "za przekroczenie uprawnień" zawieszenie, gdyż wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Zdaniem policjantki, to działanie odwetowe. "Najprostsza metoda, by się mnie pozbyć. Wszczęto mi postępowanie dyscyplinarne z tak błahego, kuriozalnego powodu, tak naprawdę za udzielenie pomocy koledze. Na ten moment jestem już oskarżoną" - wyjaśnia. I dodaje: "Staram się nie zwariować".
Co na to policja?
"Czynności przeprowadzone w KMP w Rybniku po informacji o rzekomym konflikcie służbowym nie dały podstaw do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, bądź postępowania dyscyplinarnego. Z posiadanych informacji nie wynika również, aby w KMP w Rybniku w ostatnim czasie (kilka lat) potwierdzono jakikolwiek przypadek związany z zachowaniami o znamionach mobbingu" - cytują autorzy reportażu podinsp. Aleksandrę Nowarę, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Poprosiliśmy o komentarz Jacka Bryłę, wiceprzewodniczącego NSZZ Policjantów, który zajmował się sprawą Katarzyny Śmietany:
- Z moich informacji wynika, że część osób pracuje w KMP w Rybniku, część osób awansuje jak to jest powiedziane w tym reportażu, osoby winne nie poniosły z tytułu zaistniałej sytuacji, która się wydarzyła w Komendzie w Rybniku żadnych konsekwencji. Nie znam przyczyn, dlaczego tak się stało. Reportaż przedstawia delikatną sprawę, w której jedna z koleżanek oficjalnie stanęła twarzą przed kamerą, a także zwróciła się do mnie o pomoc i jesteśmy w stałym kontakcie, bo wiele rzeczy razem konsultujemy, staram się, żeby nie była ze sprawą sama. Co do innych Pań policjantek nie mogę się wypowiadać, ponieważ nie zwróciły się jeszcze o pomoc, a jeżeli się kiedykolwiek zdecydują zawsze mają otwarte drzwi biura i na pewno pomożemy w wyjaśnieniu każdej sprawy, gdyż każda jest indywidualna i wymaga dyskrecji, czego na pewno oczekuje każda z tych policjantek - mówi nam Jacek Bryła.
Wyjaśnia, że Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów woj. śląskiego przyjął uchwałę, którą powołał koordynatora ds. problematyki antymobbingowej i dyskryminacyjnej wobec członków związku, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom środowiska i nie patrząc na to, że przepisy w tej kwestii są niedoprecyzowane.
- Twierdzi się, że policjantki i policjanci służą, a nie pracują i tym samym nie podlegają pod kodeks pracy, tylko pod przepisy ustawy o policji, w której ten problem jest zbagatelizowany i nie poruszony. Chociaż w chwili obecnej Komenda Główna Policji opracowała "Standardy w zakresie funkcjonowania w Policji procedur profilaktyczno - interwencyjnych w obszarze rozwiązywania konfliktów, przeciwdziałania zachowaniom mobbingowym, dyskryminacji oraz innym zachowaniom niepożądanym w miejscu służby i pracy", a w Komendach Wojewódzkich Policji w oparciu o przesłane standardy powołane zespoły mają opracować własne procedury w zakresie przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji - mówi wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów.
Pani Katarzyna Śmietana ma prowadzone postępowanie dyscyplinarne, jest aktualnie zawieszona i pobiera 50% uposażenia od końca 2019 roku zgodnie z przepisami w tym zakresie. Z tego też powodu korzysta z pomocy Funduszu Ochrony Prawnej prowadzonego przez ZW NSZZ Policjantów woj. Śląskiego, który pokrywa koszty zastępstwa adwokackiego w tym postępowaniu dyscyplinarnym oraz pozostałych postępowaniach. W dniu 23 grudniu 2020 roku przełożony dyscyplinarny zakończył postępowanie dyscyplinarne i orzekł wobec obwinionej karę najsurowszą, jaka istnieje w przepisach Ustawy o Policji – wydalenia ze służby, pomimo iż było to jej pierwsze postępowanie.
- Jednakże złożone odwołania, które złożyła wymieniona, jej adwokat oraz ja - jednak moje odwołanie nie było brane pod uwagę, gdyż zinterpretowano zapis przepisu, że policjant może mieć tylko jednego obrońcę, mimo że w Polsce zapadł już wyrok w WSA, z którego orzeczenia jasno wynika, że obwiniony może równocześnie do swojej obrony korzystać z pomocy policjanta i adwokata. Pomimo to w tym postępowaniu zostałem wykluczony bez wydania stosownej decyzji i jedynie przysłano mi pismo, od którego nie mogę się odwołać i nie zostało mi cofnięte pełnomocnictwo ze strony obwinionej. Jedynie pozytywnym w tej sprawie jest fakt, iż organ II instancji, czyli Komendant Wojewódzki Policji uchylił w całości decyzje I organu i zwrócił do dalszego prowadzenia wraz ze swoimi uwagami. Sprawa tego mobbingu o którym jest mowa ma swoje początki, z tego co mi jest wiadomo od 2018 roku i od tamtej pory to się w różny sposób nawarstwiało oraz spotykało wymienioną policjantkę - informuje Jacek Bryła.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj