Góra śmieci i szczury w centrum miasta. Urzędnicy rozkładają ręce
O sprawie poinformował nas czytelnik, który ma wątpliwą przyjemność z sąsiadowania z zaśmieconą działką.
- "W październiku zeszłego roku mój sąsiad na bezpańskim terenie sąsiadującym z moją posesją urządził dzikie wysypisko śmieci. Dodam, że mieszkam w ścisłym centrum miasta (około czterech minut piechotą od rynku). Interweniowałem wszędzie - u prezydenta miasta, który obiecał osobiste zaangażowanie, na Straży Miejskiej, do której kompetencji takie wykroczenia należą. Zrobiłem to w ostateczności, bo z sąsiadem ni jak się nie da dogadać. I nic - pod moimi oknami mam stertę śmieci w których już zaległy się szczury, a wiosenne ocieplenie przyniosło robactwo. Powtórzę - ścisłe centrum miasta..." - podkreślał Janusz Piotrowski w mediach społecznościowych w kwietniu tego roku.
- "Miłościwie nam panujący włodarze są w stanie zajmować się wszystkim - zwłaszcza z lubością oddają się polityce ogólnokrajowej w tym opętańczym podziale na pisiorów i nas- "równych chłopaków" z PO. Okazuje się jednak, że pod ich zarządem można wywalić śmieci gdzie popadnie, a oni nie przejawiają żadnej chęci działania- mój szalony sąsiad może się czuć bezkarnie. A wystarczyło tą stertę wywieźć, kosztami zaś obciążyć sprawcę tego wysypiska" - dodał.
Skontaktowaliśmy się z rybniczaninem, który po wielu bezskutecznych próbach interweniowania w magistracie, zwracał uwagę na problem m.in. na profilu wiceprezydenta Piotra Masłowskiego w mediach społecznościowych.
- Wysypisko śmieci powstało w październiku ubiegłego roku u mojego sąsiada. Właściciele terenu nie żyją od czterdziestu lat. Sprawa została przeze mnie zgłoszona prezydentowi Rybnika, jak i Straży Miejskiej. Straż zaręcza, że sprawa poszła do prokuratury. Prokuratura nie ma natomiast podstaw, żeby zająć się tym tematem - mówi nam Janusz Piotrowski.
Dlaczego Miasto nic z tym nie robi?
- Nie mogę pojąć jednej rzeczy – jak można w centrum miasta urządzić wysypisko śmieci, ze szczurami, z robactwem, a urząd nie jest w stanie na to zareagować. Od listopada nie zostało zrobione nic. Dlaczego urząd nie może wywieźć tych śmieci, a kosztami obarczyć winowajcę? Dzieje się to w mieście, w którym mówi się tyle o kopciuchach, robi się ekologiczne murale. To jest zaplecze sklepu, dyskontu spożywczego, a tu szczury biegają. Nie jesteśmy w stanie tego pojąć - mówi rybniczanin.
Czy Miasto podejmowało działania w tej sprawie? Czy można zobowiązać osobę odpowiedzialną za śmiecenie do usunięcia odpadów?
Wydział Ekologii, który od stycznia podlega wiceprezydentowi Piotrowi Masłowskiemu rozkłada ręce. Jeszcze w grudniu 2021 Wydział Gospodarki Komunalnej wystąpił do Straży Miejskiej o przeprowadzenie kontroli posesji przy ul. Raciborskiej 37.
- Kontrola nie została przeprowadzona, gdyż właściciel posesji uniemożliwił jej przeprowadzenie - wyjaśnia Agnieszka Skupień, rzecznik Urzędu Miasta w Rybniku.
Od miesięcy nic się nie zmienia
Skontaktowaliśmy się także z rzecznikiem Straży Miejskiej w Rybniku.
- Aktualnie prowadzimy czynności wyjaśniające i wzywamy właścicieli w charakterze osób podejrzanych w zw. z art 117 KW (cyt: kto mając obowiązek utrzymania czystości i porządku w obrębie nieruchomości, nie wykonuje swoich obowiązków lub nie stosuje się do wskazań i nakazów wydanych przez właściwe organy w celu zabezpieczenia należytego stanu sanitarnego i zwalczania chorób zakaźnych podlega karze grzywny) - mówił nam w maju Dawid Błatoń, rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku.
Od tej pory - nic się w tej sprawie nie zmieniło.
- Sprawa stoi w miejscu - nic się nie dzieje. Referat gospodarki komunalnej twierdzi, że sprawa jest w prokuraturze, czego nie jesteśmy w stanie zweryfikować - tłumaczy Janusz Piotrowski. Dodaje, że wbrew temu, co twierdzi rzecznik Urzędu Miasta Agnieszka Skupień, "teren nie ma obecnie prawnych właścicieli, gdyż ci od dawna już nie żyją, a sprawa spadkowa jest dopiero w trakcie". - Urząd Miasta był o tym nie raz informowany - kończy nasz rozmówca.
Do tematu wrócimy.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj