Po cichu i "kuchennymi drzwiami", ale przynajmniej w tej jednej kwestii, zarówno rządzący, jak i opozycja są zgodni - podwyżki dla najważniejszych osób w państwie, członków rządu i parlamentarzystów zwyczajnie się "należały". Dodajmy, że są to podwyżki horrendalne, gdyż w niektórych przypadkach pensja wzrośnie o kilkadziesiąt procent, o nawet 9 tysięcy złotych. Rozporządzenie prezydenta, wprowadzające podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu, członków rządu i parlamentarzystów, ukazało się wczoraj wieczorem. Dziś marszałek Ryszard Terlecki dodał też, że gotowy jest już projekt ustawy zakładający podwyżki wynagrodzeń dla samorządowców (wójtów, burmistrzów, prezydentów miast oraz radnych). A to wszystko w dobie, gdy płace w tzw. "budżetówce" są zamrożone, pracownicy ZUS-u grożą strajkiem, a wokół szaleją epidemie COVID-19 oraz galopującej inflacji. Być może opozycja jest ślepa, ale wyborcy już nie...