Obaj mają niewiele ponad 20 lat, swój biznes rozpoczęli tuż po wkroczeniu w „dorosłość”. Dziś firma transportowa „Przekludzki” znana jest nie tylko w Rybniku i jego okolicach, ale nawet poza granicami naszego kraju. Bracia Wiktor i Jakub Weremiukowie opowiedzieli nam, skąd pomysł na taką działalność oraz jakie mają plany na przyszłość.
| Źródło: Materiały własne i nadesłane
Przekludzki – z nimi przeprowadzisz dom lub biuro
TOMASZ CZARNECKI: Obecnie macie 22 i 23 lata. Ile mieliście lat kiedy zaczynaliście prowadzić swój biznes? Czy mogliście liczyć na czyjąś pomoc?
Jakub Weremiuk: Ja miałem 18,5 roku.
Wiktor Weremiuk: Ja 20 lat, bo pomiędzy nami jest 1,5 roku różnicy, a firmę prowadzimy już prawie trzeci rok.
JWW: Chcieliśmy jak najszybciej odciążyć rodziców i stać się samodzielnymi, na przykład kupując pierwsze auto, czy wynajmując pierwsze mieszkanie, co zwyczajnie zmusiło nas do pracy. Przerażała nas również świadomość codziennego wstawania rano i odpracowywania 8 godzin w ciągu dnia. Dodatkowo nie napawał nas optymizmem perspektywa pracy przez kolejne 45 lat z zaledwie 20. dniami urlopu w ciągu roku.
Wiktor: W wieku 17 lat zacząłem pracować w firmie zajmującej się przeprowadzkami, gdzie nauczyłem się fachu i później wkręciłem w to Kubę. Następnie wyjechałem do Niemiec, żeby zaoszczędzić pieniądze na start firmy.
Jakub: Ja na przykład rozwoziłem pizzę, pracowałem na budowie, żeby zarobić na pierwszy samochód. Pomysł był już właściwie przed moją osiemnastką. Później zakupiliśmy wspomniane auto, zgłosiliśmy firmę i zaczęliśmy pracować na pełnych obrotach. Niedawno, jeszcze przed pandemią, wymieniliśmy też całą flotę.
Wiktor: Byliśmy jak taka kula śnieżna, ponieważ to, co zarobiliśmy przeznaczaliśmy od razu na firmę. W pewnym momencie byliśmy w posiadaniu 6 używanych samochodów dostawczych, które nie były do końca wykorzystywane, poza tym przeznaczałem też za dużo czasu na ich naprawę.
Obecnie jesteśmy właścicielami 3 nowych samochodów, prosto z salonu. Ze starej floty pozostał jeden model z 2006 roku, jest to nasz samochód do zadań specjalnych, który może przewieźć nieco więcej niż pozostałe, dlatego że podsiada tonową windę hydrauliczną, która bywa niezastąpiona.
Jakub: Rodzice na początku byli negatywnie nastawieni do tego wszystkiego, jedynie mieliśmy wsparcie u dziadka, dzięki któremu doszliśmy tak daleko. Jeżeli chodzi o kwestię finansową, to pomogli nam nasi znajomi, którzy dołożyli się do tego pierwszego samochodu, gdyż, mimo oszczędności, nie mieliśmy na tyle gotówki, żeby go zakupić.
Wiktor: Każdy pieniądz oszczędzaliśmy, nie wydając na zbędne rzeczy. Do teraz mamy takie myślenie, że jak sobie sami nie odłożymy, to nie będziemy mieli nic.
T.Cz.: Czym się wyróżnia Wasza firma?
Wiktor: Większość firm z okolicy ma jeden samochód bądź dwa. My obecnie mamy 4 dostawczaki
i spory zespół, aby przeprowadzać ogromne obiekty za jednym razem.
Jakub: Wypożyczamy na czas przeprowadzki plastikowe skrzynki, jak i dostarczamy kartony, aby nasi klienci nie musieli się już niczym więcej przejmować. Kupując sprzęt w cenach hurtowych jesteśmy w stanie zaoferować go za darmo!
Wiktor: Myślę ze wyróżnia nas również fakt, że klient przygotowuje się do przeprowadzki na tyle, na ile ma czasu, ochoty i możliwości, reszta należy do nas. Nie uznajemy słowa „nie da się”, jak nie wyjdziemy drzwiami, to na pewno uda się oknem!
T.Cz.: Waszymi klientami są głównie firmy, czy osoby prywatne?
JWW: W zależności od miesiąca i okresu, bo jeżeli są to firmy, to one na ogół przeprowadzają się w ostatnie dni miesiąca, ponieważ zazwyczaj mają takie umowy i terminy. Transportujemy na przykład też wyposażenie do szkół. Na ten moment możemy powiedzieć, że jest 40% firm i 60% klientów indywidualnych.
Jednak w okresie pandemii, gdy ogłosili lockdown, w pierwszych dwóch miesiącach, prawie nic się nie działo. Było wtedy więcej zleceń od firm niż osób prywatnych, bo niestety dużo działalności poupadało i musiało wywieźć swoje rzeczy z lokali.
T.Cz.: Czyli Waszymi klientami są głównie rybniczanie?
Wiktor: Tak, większość naszych klientów jest z Rybnika, bo ludzie nas tu znają i jesteśmy rozpoznawalni, oprócz tego okolice: Racibórz, Jastrzębie-Zdrój czy Wodzisław Śląski, jednak planujemy też otworzyć filię we Wrocławiu. Często też przeprowadzamy ludzi z drugiego końca Polski, a nawet z zagranicy.
T.Cz.: Jakie było Wasze najbardziej nietypowe zlecenie?
Jakub: Właściwe każde zlecenie jest na swój sposób nietypowe i wyjątkowe, przecież przeprowadzamy ludzkie życie. Najbardziej w pamięci utkwił mi transport obrazów ze stolicy Estonii do Muzeum w Berlinie, a następnie powrót do Rybnika. Zrobiliśmy kółko przejeżdżając w sumie 3 500 km. Jadąc z naszym pracownikiem wykonaliśmy ten kurs w 2,5 dnia.
Wiktor: Ciekawy był też kurs do Bułgarii z Rybnika, tam jest 1 600 km w jedną stronę. Oprócz tego zdarzało nam się przewozić fortepiany, stoły bilardowe czy blaszany garaż. Ciężko powiedzieć co jest takim nietypowym zleceniem, ponieważ codziennie mamy nowe wyzwania. Często ludzie do nas dzwonią, kiedy mają do przewiezienia rzeczy bezcenne dla nich, które nie mogą się uszkodzić. Kontaktują się z nami z taką pewnością, że nic nie może się stać z meblami, czy innymi przedmiotami, których koszt jest czasem ogromny. Dopłacając nam te powiedzmy 10, 15 zł względem konkurencji, mogą też wymagać od nas więcej.
T.Cz.: Ilu obecnie zatrudniacie pracowników?
Wiktor: Obecnie mamy ich 20. Wyróżniamy się też tym, że nasi pracownicy są bardzo młodzi od rocznika 1997 do 2002, czyli można powiedzieć, że mamy ten sam światopogląd. Dodatkowo planując zatrudnienie, na 50 przesłanych do nas CV, zapraszamy do rozmowy 5 osób, wybierając z nich tylko jedną. Można stwierdzić, że selekcja pracowników jest u nas bardzo surowa. Dodatkowo mam taką zasadę, że jak ja pracownika będę dobrze opłacał, to on będzie dobrze pracował, z czego na koniec klient będzie zadowolony. Natomiast adekwatnie do płacy musimy też więcej wymagać. Bardzo dużo czasu poświęcamy na szkolenia naszych pracowników, zaszczepiliśmy w nich tę iskierkę, a przy okazji uświadomiliśmy im, że zarobią dobre pieniądze. Zmienia to całkowicie nastawienie do pracy, Chłopaki jadą na zlecenia, nie dlatego, że muszą, tylko dlatego że chcą i wiedzą, że dobrze w danym dniu zarobią. Poza tym w naszym zespole są sportowcy, trenerzy personalni, więc to są ich codzienne zajęcia i pasje.
T.Cz.: Słyszeliśmy, że występowaliście w jednym z programów telewizyjnych. Możecie opowiedzieć coś więcej na ten temat?
JWW: Tak, występowaliśmy w programie BBC Brit w „Spakowanym życiu”. Pół roku temu w sześcioodcinkowej serii, w sumie wzięliśmy udział w czterech odcinkach. Reżyser nawet mówił, że jakby wiedział wcześniej, że taka firma jak nasza istnieje, to nie musiałoby być tych firm pobocznych, które wystąpiły. Wcześniej zostaliśmy zaproszeni do programu „Do Roboty”, gdzie pod tytułem „Jak zarobić na przeprowadzkach” pokazywaliśmy naszą branżę od środka. Odcinek z naszym udziałem można zobaczyć w serwisie YouTube. Ostatnio też nasz samochód został wypożyczony do teledysku polskiego rapera – Popka. W zeszłym roku wystąpiliśmy w rybnickim kalendarzu – „Młodzi Przedsiębiorcy”.
T.Cz.: Jakie są wobec tego Wasze plany na przyszłość, marzenia?
Wiktor: Moim celem jest pracować na 110% i rozwijać firmę tak, żeby nie martwić się o przyszłość! Chciałbym mieć również czas dla rodziny, rozwijanie pasji i inne rzeczy, które zaniedbałem na rzecz działalności. Wierzę, że przyjdzie dzień, w którym bez wyrzutów sumienia i 20 nieodebranych połączeń będę mógł wyłączyć telefon. Moim marzeniem jest wyjechać w daleką podróż Fiatem 126p w charytatywnym rajdzie „Złombol”.
Jakub: Być może uda się kiedyś stworzyć jakiś lokal gastronomiczny, Mam genialny pomysł, który idealnie wpasowałby się w rybnicki klimat. Poza tym po prostu uwielbiam gotować! Chcę to robić, gdy kiedyś „Przekludzki” będą już działały niejako „autonomicznie”.
T.Cz.: Jesteście braćmi. Macie jeszcze inne rodzeństwo?
JWW: Tak. Mamy jedną 9-letnią i drugą 16-letnią siostrę.
T.Cz.: Może starsza z sióstr będzie chciała w przyszłości pójść w Wasze ślady? Być może na początek mogłaby poprowadzić Wam biuro?
Wiktor: Co do biura, póki co, zajmuję się nim ja wraz z moją asystentką i choć nie studiowałem, i nie studiuję, to uczyłem się na własną rękę prawa gospodarczego. Robiłem to w każdej wolnej chwili, zanim jeszcze otworzyliśmy firmę. Starsza siostra uczy się logistyki. Wybrała ten kierunek trochę za naszą namową, żeby w przyszłości być może dołączyć do zespołu.
"Przekludzki" to firma specjalizująca się w różnego rodzaju usługach związanych z przeprowadzkami mieszkań, biur, lokali użytkowych, sklepów, magazynów oraz transportu przedmiotów wielkogabarytowych. "Przekludzki" swoje usługi kierują zarówno do osób prywatnych, jak i urzędów czy przedsiębiorców, w tym dużych korporacji. Co istotne "Przekludzki" posiadają pełne ubezpieczenie, tak na czas transportu, jak i wnoszenia oraz wynoszenia mienia, dlatego z ekipą "Przekludzek" nie musisz martwić się o ewentualne uszkodzenia ścian czy schodów. Rozkręcają, zabezpieczają, znoszą i wnoszą, a meble, które wymagały rozkręcenia, montują ponownie z niezwykłą dokładnością. Wszystkie oddane pod opiekę "Przekludzek" przedmioty mają zapewnioną bezpieczną podróż w docelowe miejsce.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj